Nowy strajk w Lufthansie

Piloci linii walczą o utrzymanie przywilejów emerytalnych, najhojniejszych na świecie.

Publikacja: 21.10.2014 01:19

Piloci linii walczą o utrzymanie przywilejów emerytalnych, najhojniejszych na świecie.

Piloci linii walczą o utrzymanie przywilejów emerytalnych, najhojniejszych na świecie.

Foto: Bloomberg

Swój protest, już ósmy w tym roku, piloci Lufthansy rozpoczęli przed południem w poniedziałek. Wzięło w nim udział 5,4 tys. z 10 tys. pilotów zatrudnionych w niemieckiej linii. Tym samym zapoczątkowali 36-godzinny paraliż na niemieckich lotniskach (protest ma potrwać do północy z wtorku na środę). A wiadomo, że przywrócenie normalnych rozkładów będzie musiało potrwać kilka dni.

Z powodu akcji protestacyjnej ucierpi przynajmniej 200 tys. pasażerów. Początkowo mieli strajkować tylko piloci maszyn latających na rejsy średniego i krótkiego zasięgu – boeingów 737 i airbusów 320 oraz embraerów. We wtorek jednak dołączą do nich piloci z rejsów długodystansowych. To może pogłębić rozkładowy chaos.

Milionowe straty

Każdy dzień strajku pilotów Lufthansy, a było ich już dziesięć, równa się bezpośredniej stracie ok. 35 mln euro dziennie. Obecne kolejne półtora dnia to dla przewoźnika z tak rozbudowaną siatką dodatkowe koszty w wysokości ok. 50 mln dol. Zyskuje konkurencja, np. polski LOT, który we wtorek będzie jedynym przewoźnikiem latającym między Niemcami i Polską. Pojemność samolotów polskiej linii jest jednak ograniczona, więc dla większości polskich pasażerów Lufthansy podróż do Niemiec bądź przez Niemcy zdecydowanie się wydłuży albo trzeba ją będzie przełożyć na inny termin. Wszystkie zmiany planów podróży, także w przypadku pasażerów posiadających bilety najtańsze, są bezpłatne.

Niemcy są już zaprawieni w organizowaniu lotów zastępczych. Co 24 godziny przewoźnik publikuje na swoich stronach internetowych (www.lh.com) aktualny rozkład lotów na kolejny dzień. I rekomenduje pasażerom sprawdzenie statusu ich lotu. Linia tłumaczyła się w komunikacie prasowym, że zarząd został zaskoczony akcją związku zawodowego pilotów Cockpit Vereinigung, a o proteście został poinformowany dopiero w ostatnią niedzielę.

Trudne negocjacje

Straty finansowe, jakie poniosła Lufthansa, to nie wszystko. Linia dotychczas znana z solidności jest już o krok od uzyskania w portalach podróżniczych statusu niesolidnego przewoźnika. Powodem są właśnie powtarzające się strajki pilotów. Ten niechlubny tytuł mają już Air France i irlandzki Aer Lingus.

W wydanym komunikacie niemiecka linii z ubolewaniem informuje, że akcja protestacyjna jej pilotów sparaliżuje Niemcy w okresie wakacji szkolnych przypadających na ostatnią dekadę października.

Cockpit Vereinigung chodzi o to, żeby obniżyć wiek emerytalny z 65 do 55 lat i stworzyć okres przejściowy – dziesięć lat, a piloci, którzy w tym czasie by nie pracowali, otrzymywaliby 80 proc. zarobków nabierając jednocześnie praw do pełnej emerytury. Niemieccy piloci zarabiają najwięcej w Europie (nawet 250 tys euro rocznie).

Zarząd początkowo odrzucał tę propozycję. Potem zgodził się, by obowiązywała ona wyłącznie pilotów, którzy już są zatrudnieni, a nie tych, którzy dopiero zostaną przyjęcie do pracy. Związkowcy kategorycznie odrzucali te propozycje, domagając się jednakowych warunków dla wszystkich, także dla zatrudnionych w niskokosztowej linii Lufthansy, Germanwings. Zresztą i piloci niemieckiego Germanwingsa strajkowali z tych samych powodów w ubiegłym tygodniu.

Strajk Lufthansy jest kolejnym utrudnieniem dla podróżujących Niemców. Przez ostatni weekend strajkowały koleje Deutsche Bahn, a związkowcy informowali o planach wsparcia pilotów i przedłużenia protestu do najbliższej środy. Ostatecznie zmienili plany i zapowiedzieli, że w tym tygodniu strajków już nie będzie. Nie zmienia to faktu, że Niemcy postanowili liczyć na siebie i coraz częściej wsiadają w samochody oraz latają z krajów ościennych – Austrii, Szwajcarii, Belgii. Tyle że aby tam dojechać, muszą teraz odstać swoje w korkach.

Swój protest, już ósmy w tym roku, piloci Lufthansy rozpoczęli przed południem w poniedziałek. Wzięło w nim udział 5,4 tys. z 10 tys. pilotów zatrudnionych w niemieckiej linii. Tym samym zapoczątkowali 36-godzinny paraliż na niemieckich lotniskach (protest ma potrwać do północy z wtorku na środę). A wiadomo, że przywrócenie normalnych rozkładów będzie musiało potrwać kilka dni.

Z powodu akcji protestacyjnej ucierpi przynajmniej 200 tys. pasażerów. Początkowo mieli strajkować tylko piloci maszyn latających na rejsy średniego i krótkiego zasięgu – boeingów 737 i airbusów 320 oraz embraerów. We wtorek jednak dołączą do nich piloci z rejsów długodystansowych. To może pogłębić rozkładowy chaos.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: USA atakują Iran. Gigafabryka AI i trudne negocjacje UE–USA
Biznes
Importowany cement problemem dla branży w Polsce i Europie
Biznes
Należy zadbać o większą produkcję leków w Polsce
Biznes
Zatopiony superjacht „brytyjskiego Billa Gates'a" podniesiony z dna
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Biznes
Kto inwestuje w Rosji? Nikt. Prezes Sbierbanku alarmuje