Na koniec 2015 r. wartość portfela zamówień Trakcji wynosiła 1,59 mld zł. W ubiegłym roku firma podpisała kontrakty o wartości 1,85 mld zł, z czego 1,14 mld zł w segmencie budownictwa drogowego i 0,71 mld zł kolejowego. Można szacować, że do przerobu w tym roku przypadało 1,2 mld zł z portfela.
Zastój na kolei
– Patrząc na strukturę portfela zamówień, można przypuszczać, że są szanse na poprawienie przychodów w 2016 r. – mówi prezes Jarosław Tomaszewski. W 2015 r. skonsolidowana sprzedaż Trakcji skurczyła się o 17 proc., do 1,33 mld zł. Spółka będzie też się starała utrzymać rentowność. W 2015 r. marża brutto wyniosła 12,5 proc. wobec 12,6 proc. rok wcześniej – wtedy poprawiły ją jednak zdarzenia jednorazowe.
– Pierwszy raz w historii w ciągu roku podpisaliśmy więcej umów na rynku drogowym niż kolejowym. To pokazuje, jak wygląda rynek – mówi Tomaszewski. – Ten rok zapowiada się jako znacznie słabszy, jeśli chodzi o wydatki inwestycyjne PKP PLK. Sytuacja robi się napięta i wygląda na to, że będziemy mieli do czynienia z kumulacją prac, tak jak w poprzedniej perspektywie unijnej.
Przedłużające się wyłanianie zarządu w PKP PLK nie sprzyja rozpisywaniu nowych przetargów i rozstrzyganiu toczących się postępowań.
– Uczestniczymy w postępowaniach kolejowych o wartości 16 mld zł. Składamy oferty w każdym możliwym przetargu. Niestety, konkurencja jest ogromna, o zlecenia ubiega się po 20–30 firm, także z Włoch, Portugalii czy Chin. Już pojawiają się nierealne naszym zdaniem oferty cenowe. System prekwalifikacji mógłby być skuteczniejszy. To wszystko stwarza duże ryzyko dla inwestycji – mówi Tomaszewski.