Jesteście też w Ameryce Południowej.
Jesteśmy tam od blisko 5 lat. Zaczęliśmy od Brazylii, utworzyliśmy biuro handlowe w Sao Paulo. Z powodu kryzysu ekonomicznego sytuacja dość szybko zmieniła się w Brazylii. Z pozycji światowego lidera spadli do pozycji bardzo słabej. W tym czasie mieliśmy wiele kontaktów i pozyskaliśmy wielu klientów. Okazało się, że Argentyna jest dla nas miejscem o bardzo dużym potencjale. Stąd kolejny krok i budowa fabryki w prowincji Misiones, która zostanie wkrótce otwarta.
Gubernator prowincji Misiones chciał kupić dużą ilość naszych produktów. Podpisaliśmy kontrakt na 20 mln euro. To był pierwszy krok w kierunku utworzenia fabryki, która była wymagana przy podpisaniu tejże umowy. Stąd budowa fabryki i uruchomienie jej w końcu stycznia, lub na początku lutego. Ma osiągnąć zdolność produkcyjną na poziomie ok. 40 mln zł, którą w okresie następnego roku będziemy rozwijali. Tylko pierwszy kontrakt pokazuje, że jesteśmy w stanie realizować tam spore przychody. Potrzeby w Ameryce Południowej oświetlenia LED-owego są ogromne. Przewidywania wzrostu tego rynku pokazują, że na pierwszym miejscu jest Azja i Pacyfik, a nad drugim Ameryka Południowa. Mam nadzieję kawałek tego tortu ugryźć.
Na co firmy powinny zwracać uwagę, prowadząc biznes tak daleko?
Dla nas dużym zaskoczeniem było, że mimo tego, iż Ameryka Południowa w jakimś sensie powiązana jest z Hiszpanią, Portugalią i krajami europejskimi, jednak kultura funkcjonowania, szczególnie w biznesie, jest zupełnie inna. Doradzałbym innym, żeby spędzili biznesowo trochę czasu w tym obszarze i nauczyli się funkcjonowania. Myśmy się tego nauczyli przez 6 lat, ale mieliśmy dużo różnych doświadczeń, dobrych i złych, które dały nam perspektywę patrzenia na biznes w tamtym obszarze.
Jakieś gorsze doświadczenia?
Totalna niepunktualność. Trzeba do tego przywyknąć, przyzwyczaić się. Z drugiej strony ta kultura biznesowa polega na nawiązywaniu długoterminowych kontaktów. To jest bardzo istotne. Trzeba się zaprzyjaźnić i wtedy dopiero można robić biznes. Właściwie o biznesie mówi się na samym końcu, a zaczyna się od różnego rodzaju innych tematów.
Firma jest notowana na NewConnect. Ma Pan plan przejścia na główny parkiet?
Tak. Przygotowujemy prospekt emisyjny, chcemy go złożyć jeszcze w grudniu. W lutym, być może na początku marca chcielibyśmy wejść na rynek regulowany.
Co to wam da?
Daje to kolejną perspektywę rozwoju. Właściwie jest to przejście techniczne. Długo obiecywaliśmy naszym inwestorom, że to będzie nasz kolejny krok. Jest to ważne z punktu widzenia zachowania płynności obrotu naszymi akcjami. Kiedy wchodzimy na rynek regulowany poszerzamy grono potencjalnych inwestorów. Pojawią się fundusze, które nie spoglądają na NewConnect.
Jak obecnie wygląda struktura właścicielska firmy?
Jestem założycielem firmy i ponad 51 proc. akcji jest w rękach moich oraz żony. Chcielibyśmy długoterminowo tą zależność zachować, bo jest to ciągle firma rodzinna. Chcielibyśmy przekazać ją naszym synom. Jeden z nich już w niej funkcjonuje od wielu lat. Mamy nadzieję, że drugi w niedługim czasie też wejdzie do firmy i zasiądzie w zarządzie.