Od stycznia 2016 r. mają ruszyć punkty, w których będzie udzielana bezpłatna pomoc prawna. Samorządowcy, a także niektórzy adwokaci, obawiają się, że Ministerstwo Sprawiedliwości zaplanowało za mało pieniędzy na ich utrzymanie.
– Powiaty mają dysponować kwotą ok. 150 zł miesięcznie na punkt, nie wiadomo jednak, czy mają być przeznaczone tylko na materiały potrzebne do udzielania porad, czy także na utrzymanie punktu. To może być za mało – mówi Dariusz Goliński, adwokat z Warszawy.
Kwestie finansowania określa m.in. ustawa o nieodpłatnej pomocy prawnej.
– Punkt nieodpłatnej pomocy prawnej dostanie miesięcznie 5150 zł. Na wynagrodzenia adwokata lub radcy prawnego będzie przypadać 4995,50 zł, a pozostałe 3 proc. dotacji będzie w dyspozycji powiatu na pokrycie kosztów obsługi organizacyjno-technicznej – zwraca uwagę Patrycja Loose, rzecznik MS. – Analogicznie będzie w punktach, które poprowadzą organizacje pozarządowe. W ramach konsultacji projektu rozporządzenia wykonawczego m.in. sekretarz Wrocławia zwracał uwagę, że środki przewidziane na utrzymanie punktu mogą nie wystarczyć. Podkreślał m.in., że konieczne jest nie tylko oznaczenie punktu, wyodrębnienie lokalu zapewniającego dyskrecję, przechowywanie dokumentów, ale i pokrycie kosztów pracy osoby, która ma planować kalendarz konsultacji prawnych i weryfikować, czy przysługują.
Starosta powiatu w Tczewie pyta z kolei, kto miałby ponosić koszty dostępu do sieci energetycznej, telefonicznej i teleinformatycznej. Starosta powiatu płońskiego także zwraca uwagę, że środki na punkty mogą być zbyt niskie – chodzi o koszty energii, dostępu do sieci teleinformatycznej, dostęp do bazy aktów prawnych i ksero.