[b]Rz: Pamięta pan pierwszą swoją bezpłatną poradę prawną? Kiedy to było?[/b]
Andrzej Kurowski: Jeżeli chodzi o pomoc prawną, to myślę, że po raz pierwszy spróbowałem pomagać innym, kiedy rozpocząłem pracę jako dyżurny w olsztyńskim telefonie zaufania. Było to w 1974 r.
Przyjaciele mojej mamy, którzy tak jak ona byli nauczycielami, uważali, że chociaż skończyłem prawo, to jako niewidomemu trudno mi będzie znaleźć pracę. Obawiali się, że może to źle wpłynąć na moją psychikę. I dlatego zaproponowali mi tego rodzaju wolontariat.
[b]Z tym telefonem zaufania to nie był chyba zły pomysł, skoro wciąż pan jest z nim związany?[/b]
To prawda. Kto by się spodziewał, że po kilkunastu latach stanę się przewodniczącym zarządu Olsztyńskiego Stowarzyszenia Pomocy Telefonicznej i będę pełnić tę funkcję aż do dzisiaj. To duża organizacja, dyżury pełni w niej 120 wolontariuszy, jako jedyni w Polsce pracujemy całą dobę.