Kumor zeznawał przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia w procesie o narażenie ZASP na ponad 9 mln zł strat przez niefortunny zakup obligacji Stoczni Szczecińskiej Porta Holding SA. Oskarżeni są były prezes ZASP Kazimierz Kaczor, były skarbnik Cezary Morawski i były główny księgowy Piotr K. (nie zgadza się na podawanie jego nazwiska).
Kumor powiedział, że o kłopotach z wykupem obligacji dowiedział się w 2002 roku, gdy prezesem ZASP był następca Kaczora, Olgierd Łukaszewicz. "Dowiedziałem się, że obligacje nie zostaną wykupione przez bank, który je sprzedawał - ING Bank Śląski. Ówczesny prezes Olgierd Łukaszewicz zgłosił sprawę prokuraturze" - zeznawał Kumor.
Dodał, że w 2004 roku została zawarta z bankiem ugoda - bank zwrócił pieniądze za połowę obligacji wraz z odsetkami, drugą część spłacał przez pięć lat, odprowadzając pieniądze na konto związanej z ZASP Fundacji Przyjaciół Skolimowa, wspierającej Dom Artystów Weteranów. "Bank wywiązał się z zobowiązań, ostatnia rata została wpłacona w styczniu ubiegłego roku" - powiedział Kumor.
Stwierdził, że może się domyślać, iż bank wiedział o perturbacjach finansowych stoczni i prawdopodobnych kłopotach z wykupem obligacji. Powiedział, że wobec skarbnika zastosowano szantaż - jeżeli nie roluje tych obligacji, nie dostanie odsetek za poprzednie".
"Oskarżeni działali dla dobra ZASP, tu ponieśli klęskę, którą udało się odwrócić, ZASP praktycznie na tym nie stracił. Pozytywnie oceniam prezesurę Kaczora, jeden błąd nie może rzutować na ocenę jego pracy" - powiedział Kumor. Dodał, że po tamtej operacji ZASP podjął uchwałę dotyczącą ostrożniejszego inwestowania pieniędzy, głównie w lokaty.