Kiedy we środę wieczorem rząd Portugalii przyznał oficjalnie, że bez paktu pomocowego i to wypłaconego jak najszybciej nie będzie w stanie obsłużyć swojego zadłużenia, rynki finansowe automatycznie zaczęły obserwować Hiszpanię. Tymczasem wczorajsza emisja obligacji wartych 4,5 mld euro poszła wczoraj jak z płatka, a ich oprocentowanie było niższe od poprzednich emisji i wyniosło 3,57 proc.

O tym, że rząd w Madrycie poradzi sobie sam wielokrotnie mówiła także minister finansów Elena Salgado. Wczoraj jednak przyznała, że tegoroczne prognozy wzrostu PKB były zbyt optymistyczne i trzeba je skorygować z 2,5 do 2,3 proc. w roku 2012, i 2,4, a nie 2,7 proc w 2013. W tym roku PKB ma wzrosnąć o1,3 proc. (zdaniem rządu) i 0,8 proc (zdaniem banku centralnego) Zdaniem Eleny Salgado główny powód korekty w dół, to nadal bardzo słaby, wręcz kryzysowy popyt wewnętrzny.

Hiszpanie mają w tej chwili dwa palące problemy do rozwiązania. Pierwszy, to bezrobocie, które ze stopą bliską 20 proc. jest uporczywie wysokie. Zdaniem Salgado jest szansa, że w 2012 spadnie ono do 18,5 proc.

Drugi problem, to fatalna sytuacja finansowa banków regionalnych tzw cajas, z których kilka będzie musiało zostać znacjonalizowanych. Natomiast tak jak zakładał rząd deficyt budżetowy wyniesie w tym roku 6,2 proc. PKB, a w 2012 — 5,2 proc.