Bank Gospodarstwa Krajowego, który ma 10,25 proc. akcji PKO BP, nie sprzeda swojego pakietu w tym roku – poinformował agencję  PAP wiceminister finansów Dominik Radziwiłł. W reakcji na te słowa walory spółki zyskują 1,6 proc., mimo, że indeksy giełdowe świecą na czerwono (WIG20 spada o 0,6 proc.). W ten sposób inwestorzy odreagowują obawy przed nagłym pojawieniem się sporego pakietu na rynku, które wynikały z wcześniejszych zapowiedzi ze strony państwowego banku.

Zdaniem analityków, deklaracja dotycząca BGK nie oznacza jednak, że presja podażowa zupełnie znika. – Wierzymy, że informacja ma lekki pozytywny wpływ na kurs, ale w naszej opinii deklaracja BGK nie eliminuje ryzyka sprzedaży akcji – wyjaśnia Michał Konarski, analityk Wood&Company. Przypomina on jednocześnie, że Ministerstwo Skarbu Państwa ogłaszając rezygnację z wtórnej oferty publicznej akcji PKO BP w grudniu ub. r. podkreśliło jednocześnie, że rząd i BGK mogą działać zupełnie odrębnie.

Skarb Państwa nie ukrywa, że rozważa sprzedaż części posiadanych akcji PKO BP (dysponuje 41-proc. pakietem), jednak uzależnia transakcję od warunków rynkowych. Wciąż jednym ze scenariuszy jest oferta publiczna uwzględniająca drobnych akcjonariuszy. – Niewykluczone jednak, że z uwagi na sytuację na rynku MSP zdecyduje się na przyśpieszoną budowę księgi popytu – uważa Konarski.

Przy obecnej wycenie giełdowej PKO BP warty jest prawie 42 mld zł. Kursowi pomaga także rekomendacja „kupuj" wydana przez JP Morgan. Analitycy banku inwestycyjnego w ostatnim tygodniu zwiększyli jeszcze szacunki dotyczące wartości akcji polskiej spółki. Ich zdaniem są one warte 46 zł (na cenę 44 zł wskazywały poprzednie raporty). We wtorek po 10-tej na GPW inwestorzy handlują walorami PKO BP po około 33,5 zł. K.K.