– Za miesiąc zostanie podjęta decyzja, który z projektów ustaw dotyczących kredytów walutowych będzie stanowił podstawę do dalszych prac – mówił Jacek Sasin, przewodniczący sejmowej Komisji Finansów Publicznych.
W środę obradowała sejmowa podkomisja ds. projektów frankowych, zajmująca się skutkami finansowymi projektów ustaw dotyczących rozwiązania problemu mieszkaniowych kredytów walutowych. Na stole ma trzy propozycje: Kancelarii Prezydenta, zakładającą zwrot spreadów, oraz Platformy Obywatelskiej i Klubu Kukiz'15, które zakładają przewalutowanie tych kredytów.
Ze słów Jarosława Kaczyńskiego, prezesa PiS, wynika, że o przymusowym przewalutowaniu raczej mowy nie ma, więc prawdopodobnie w grze jest tylko prezydencki projekt dotyczący zwrotu spreadów. Sęk w tym, że nieznane są koszty jego wprowadzenia. W uzasadnieniu projektu ustawy spreadowej, opracowanym w lipcu 2016 r. (przed skierowaniem go do prac w Sejmie), koszty projektu były oceniane na 3,6–4 mld zł. Tymczasem ówczesny przewodniczący KNF Andrzej Jakubiak w opinii z 10 października ocenił je na ok. 9,3 mld zł. Także Narodowy Bank Polski w swojej wcześniejszej opinii do projektu ustawy szacował, że koszty jej wdrożenia mogą być nawet ponad dwa razy wyższe niż zakładane 3,6–4 mld zł. Jacek Bartkiewicz, członek zarządu NBP, podtrzymał w środę te szacunki.
Podkomisja zwróciła się do KNF, aby w ciągu miesiąca przedstawiła skutki finansowe branych pod uwagę projektów ustaw dla frankowiczów i metodologię tych wyliczeń. Koszt przewalutowania według zasad zaproponowanych przez PO przedstawiciele KNF szacują na 12,4 mld zł. Nie było formalnego wniosku o obliczenie kosztów projektu Klubu Kukiz'15.
– Nasze prace nad ustawami będą mogły być podjęte szybciej, bo jeśli termin miesięczny na dokonanie wyliczeń zostanie dotrzymany, to będziemy mogli podejmować rozstrzygające decyzje, który projekt będzie wiodący. Myślę, że wtedy prace nad nim pójdą szybko – powiedział Sasin w rozmowie z PAP. Według wcześniejszych założeń prace komisji miały się zakończyć do wakacji.