Wasilij Pozdyszew wiceprezes rosyjskiego banku centralnego przyznał w wywiadzie dla agencji Reuters, że do 2019 r w Rosji pozostanie około 400 banków z obecnych 599. Walka o uzdrowienie rosyjskiej bankowości jest trudna, bowiem Bank Rosji musi sprawdzać nie tylko czy kapitalizacja danego banku jest wystarczająca, tak jak to zwykle robi regulator krajowy, ale też działać jak „śledczy tropiący przestępstwa finansowe".
Najczęściej chodzi tu o wyprowadzanie pieniędzy z banków pod przykrywką kredytowania „nieistniejących kredytobiorców". Tworzenie takich fikcyjnych kredytobiorców stało się już w Rosji oddzielnym biznesem. Fałszywi dłużnicy na pierwszy rzut oka wyglądają bardzo uczciwie i na początku nawet spłacają otrzymany kredyt.
- Musimy więc wyjeżdżać do każdego kredytobiorcy. Sprawdzać czy istnieją ich biura, prosimy o włączenie komputerów. Jeździmy do magazynów, by sprawdzić czy rzeczywiście jest tam prowadzona działalność handlowa i czy pokazywany nam towar rzeczywiście należy do danego kredytobiorcy. Tego nie robi żaden bank centralny na świecie - przyznał Pozdyszew.
Urzędnik dodał, że równie aktywnie przestępcy wykorzystują podstawione osoby fizyczne do wyciągania pieniędzy. Kolejna rosyjska specjalność to fikcyjne lokaty. Bank nie ma żadnych realnych klientów, ale w sfałszowanej dokumentacji księgowej wszystko się zgadza. Są to tzw. patiomkinowskie banki (tak jak patiomkinowskie wioski - wynalazek stalinizmu - fałszują rzeczywistość przedstawiając coś, co w rzeczywistości nie istnieje -red).
- Ten rodzaj przestępczej działalności władze banku wykorzystują, gdy wiedzą już, że niebawem bank straci licencję. Idą na to świadomie, by otrzymać wypłaty z funduszu ochrony lokat - wyjaśnia wiceprezes Banku Rosji.