Ponad 920 tys. osób pracowało w minionym roku w transporcie i w gospodarce magazynowej, w tym w firmach kurierskich. To o ponad 220 tys. więcej niż na początku tej dekady, gdy na dobre zaczęła się gorączka internetowej sprzedaży (e-commerce). W tym czasie jej wartość wzrosła w Polsce ponadtrzykrotnie, szybko zwiększając zapotrzebowanie na kurierów, którzy należą dzisiaj do najbardziej poszukiwanych kandydatów do pracy, podobnie jak pracownicy centrów logistycznych.
Jednocześnie obie te grupy są na czołowych miejscach zestawień, które oceniają wpływ automatyzacji na poszczególne grupy zawodowe. Ekonomiści, eksperci rynku pracy są tutaj zgodni, że nowe technologie – na czele z automatyzacją – radykalnie zmienią strukturę zatrudnienia w transporcie i logistyce, w tym w sektorze KEP (kurier, ekspres, paczka). Wciąż będzie tam rosło zapotrzebowanie na inżynierów, specjalistów ds. IT i transportu autonomicznego, ale będzie ubywać nisko wycenianych stanowisk niewymagających zaawansowanych umiejętności. Tam ludzie zostaną zastąpieni robotami i dronami, które nie chodzą na L4, mogą pracować przez całą dobę, nie domagają się wyższych stawek, albo samymi klientami. Bo warto przypomnieć, że rozwój odbywa się też dzięki zepchnięciu części zadań na konsumentów. To my coraz częściej bierzemy na siebie obsługę tzw. ostatniej mili – docierając do paczkomatu czy punktu odbioru przesyłek w sklepie. W przyszłości zaś udostępnimy firmom kurierskim bagażniki naszych aut. Dostawa przez „ludzkiego" kuriera wkrótce może stać się luksusem zarezerwowanym dla specjalnych przesyłek.
Większości klientów e-sklepów taka zmiana nie zmartwi, tym bardziej że chyba każdy ma jakieś negatywne doświadczenia z dostawami kurierskimi. W pewnie już niezbyt odległej przyszłości nasze zamówienie skompletuje robot, dostarczy dron, a ewentualne reklamacje załatwi chatbot. Branża TSL będzie niewątpliwie jednym z bardziej atrakcyjnych miejsc pracy dla fanów nowych technologii, lecz ich rozwój będzie wymagał rozwiązania kilku problemów – w tym stworzenia alternatywy dla rzeszy pracowników zagrożonych utratą zatrudnienia. Wątpliwe, by masowo przekwalifikowali się oni na programistów, inżynierów transportu autonomicznego czy operatorów dronów. Masowy rozwój tych ostatnich też może zresztą stać się problemem, gdy niebo nad miastami zaroi się dziesiątkami brzęczących robotów z pakunkami. A wtedy może zatęsknimy za kurierem.