Rozwijają się także nowatorskie platformy – jak choćby Szopi.pl. Za jej pośrednictwem można kupować online w sklepach, które nie uruchomiły tej usługi. Klient na stronie Szopi.pl tworzy listę zakupów – nawet z kilku sieci – a specjalnie przeszkolony przedstawiciel firmy ją realizuje. Jeżeli w danym sklepie brakuje czegoś z listy, przedstawiciel platformy kontaktuje się z klientem i uzgadnia, co kupić w zamian. Jeśli okaże się, że klient zapomniał zamówić jakiegoś produktu, to może zadzwonić do przedstawiciela, aby ten dodał pozycję do koszyka.
Obecnie zakupy z Szopi.pl mogą robić mieszkańcy Warszawy, Krakowa i Wrocławia. W grudniu serwis podpisał umowę z Carrefour, a także z Twisto, fintechem, dzięki któremu klient może skorzystać z opcji odroczenia płatności o 21 dni. Firma rozwija także projekty promocyjne jak choćby współpraca z PepsiCo.
– Panujemy więcej takich akcji. Nasze działania mają na celu zwiększenie zaangażowania klientów, korzystających z zakupów online, jak i robiących zakupy w sklepach tradycyjnych – mówi Marek Noster, współtwórca Szopi.pl. – Umowa z PepsiCo ma dla nas ogromne znaczenie. Dzięki niej nasi klienci będą mogli skorzystać z atrakcyjnych ofert promocyjnych, a dla Pepsi jest to okazja do silniejszego zaistnienia w e-commerce – dodaje Zbigniew Płuciennik, współtwórca i prezes Szopi.pl.
Sprzedawcy internetowi zwracają też uwagę na wpływ zakazu handlu w niedzielę, który będzie stopniowo rozszerzany. W 2019 r. zakupy można zrobić tylko w jedną niedzielę w miesiącu, co może skłonić kolejnych kupujących do wybrania opcji internetowej.
Tłok i kolejki zachęcają do korzystania z sieci
Z badania Capgemini wynika, że już 63 proc. konsumentów woli zamawiać online, bo tradycyjne sklepy są zatłoczone niczym transport publiczny w godzinach szczytu. Dla dostawców największym wyzwaniem jest tak zwana ostatnia mila – czyli procesy związane z dostarczeniem zakupów do rąk klienta. Jest o co walczyć: niemal trzy czwarte konsumentów deklaruje większą lojalność i zwiększenie wydatków na zakupy u dostawców. Detaliści prześcigają się więc w pomysłach na dotarcie wprost w ręce konsumentów. Eksperymentują z dostarczaniem zakupów dronami, autonomicznymi pojazdami czy za pomocą sąsiadów, a nawet wprost do bagażników samochodów. Obsługa ostatniej mili jest najbardziej kosztownym elementem łańcucha dostaw – to aż 41 proc. kosztów. Obecnie klienci nie są zadowoleni z usług związanych z tzw. ostatnią milą. 59 proc. wskazuje na zbyt wysoką cenę za dostawę, 47 proc. nie jest zadowolone z braku dostawy tego samego dnia. 55 proc. deklaruje, że dwugodzinna dostawa zaowocowałaby wzrostem ich lojalności dla marki, a tylko 19 proc. dostawców ma ją w ofercie. 45 proc. wskazuje, że zakupy wielokrotnie docierają spóźnione.