Małe szkoły, wyższa subwencja i lepsza opieka

Małe gminy walczą o wyższą subwencję i oferują uczniom lepszą opiekę.

Aktualizacja: 21.09.2015 12:51 Publikacja: 20.09.2015 22:24

Małe szkoły, wyższa subwencja i lepsza opieka

Foto: www.sxc.hu

Część samorządów, zamiast zamykać nierentowne szkoły lub po prostu ich nie otwierać, przyciąga dzieci spoza terenu. Subwencja oświatowa, a więc pieniądze na prowadzenie szkół, idzie bowiem za uczniem. W ten sposób walczą z niżem demograficznym.

Z miasta na wieś

Do szkoły podstawowej w Uhercach Mineralnych (woj. podkarpackie), prowadzonej przez gminę Olszanica, przyjeżdżają uczniowie z oddalonego o 6 km Leska.

– Oferujemy dobre warunki. Dzieci uczą się w nieprzepełnionych klasach, jeżdżą na narty, basen i zagraniczne wyjazdy studyjne. Mają dobre wyniki w nauce. Ponad 40 dzieci z Leska uczęszcza do naszej szkoły – mówi Robert Petka, zastępca wójta gminy.

Podwarszawski Halinów, aby zapewnić finansowanie gimnazjum, które chciał otworzyć, utworzył klasę dwujęzyczną. Chętnych nie brakuje.

– W tej chwili kilkunastu uczniów z sąsiednich gmin dojeżdża do szkoły w Brzezinach, a dzieci, które jeździłyby do szkół dwujęzycznych w Warszawie, mają taką ofertę edukacyjną na miejscu. Dzięki przekształceniu szkoły podstawowej w zespół szkolno-przedszkolny, w którego skład weszło gimnazjum dwujęzyczne, liczba uczniów zwiększyła się ponaddwukrotnie. Dla rodziców atrakcyjne jest miejsce, w którym mają przedszkole, szkołę podstawową i gimnazjum – mówi Katarzyna Targońska, kierownik Referatu Edukacji i Polityki Społecznej Urzędu Miejskiego w Halinowie. I dodaje, że dzięki takim zabiegom koszty utrzymania ucznia znacząco spadły, a gmina nie musi dokładać do gimnazjum z własnej kieszeni.

Gimnazjum z oddziałami dwujęzycznymi otworzono także w innych podwarszawskich gminach – Gliniance i Celestynowie.

O przyjęcie do szkoły podstawowej w podkrakowskich Węgrzcach Wielkich starają się dzieci z sąsiednich gmin. Dlaczego? W szkole jest wysoki poziom nauczania. Uczniowie na sprawdzianie szóstoklasisty wypadają świetnie.

Fundują dojazd

Olszanica zdecydowała się nawet dowozić uczniów z miasta. Opłacało się.

Olszanica dostała na uczniów 460 tys. zł subwencji. Z tego 40 tys. zł wydała na ich dowożenie. Dzięki miejskim uczniom wiejską szkołę stać, by zatrudniać dobrych nauczycieli.

Finansowanie dojazdów uczniów zakwestionowała jednak regionalna izba obrachunkowa. Skończyło się w sądzie. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Rzeszowie (sygn. akt ISA/Rz 699/15) uznał, że uniemożliwienie finansowania dowozu dzieci spoza gminy prowadziłoby do nierównego traktowania ze względu na miejsce zamieszkania, mimo zagwarantowania przez prawo możliwości wyboru szkoły.

– To przełomowy wyrok. Sąd przyznał, że gmina wprawdzie nie ma obowiązku dowożenia dzieci spoza jej terenu do szkoły, ale nie można jej tego zabronić. Dotychczas RIO stały na stanowisku, że skoro rodzic wysyła dziecko do placówki spoza obwodu, sam powinien sfinansować mu dojazdy – wyjaśnia Robert Petka.

Część samorządów, zamiast zamykać nierentowne szkoły lub po prostu ich nie otwierać, przyciąga dzieci spoza terenu. Subwencja oświatowa, a więc pieniądze na prowadzenie szkół, idzie bowiem za uczniem. W ten sposób walczą z niżem demograficznym.

Z miasta na wieś

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Prawo w Firmie
Trudny państwowy egzamin zakończony. Zdało tylko 6 osób
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Reforma TK w Sejmie. Możliwe zmiany w planie Bodnara