Chodzi o przepisy art. 9a i 9b ustawy z 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych powiązanych z nowelizacją ustawy o działalności leczniczej z 10 czerwca 2016 r., które umożliwiają gminom kupowanie od Narodowego Funduszu Zdrowia świadczeń gwarantowanych, kiedy lecznicy skończy się na nie kontrakt lub umowa w ramach ryczałtu dla szpitali w sieci.
Nierówny dostęp
„Znaczenie regulacji polega na tym, iż skutkami finansowymi nieprawidłowego zarządzania systemem udzielania gwarantowanych świadczeń z zakresu opieki zdrowotnej przez NFZ ustawodawca obciążył jednostki samorządu terytorialnego, tj. samorządu województwa" – pisze we wniosku do Trybunału Konstytucyjnego marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik. Dodaje, że na gminy spadają „skutki nieprawidłowego zarządzania systemem udzielania świadczeń gwarantowanych przez NFZ".
Nowelizacja ustawy o działalności leczniczej miała rozładować kolejki do zabiegów najbardziej obleganych, np. endoprotezoplastyki stawu biodrowego czy operacji zaćmy, na które czeka się nawet kilka lat. Ustawodawca chciał, by samorząd mógł dokupić zabiegi dla należącego do niego szpitala, gdy skończy mu się kontrakt z NFZ.
Choć prawo obowiązuje od 15 lipca 2016 r., skorzystały z niego pojedyncze gminy. Taką umowę zawarła na świadczenia rehabilitacyjne z fizjoterapii jedna z gmin w województwie lubuskim. Pozostałe oddziały wojewódzkie NFZ odpowiadają nam, że żadna z jednostek samorządu terytorialnego nie składała dotąd wniosków w trybie art. 9a i 9b. Dlaczego?
– Nie wykorzystujemy tych zapisów ustawowych, bo uznajemy, że stwarzają ryzyko wystąpienia różnic w dostępie do świadczeń na poziomie kraju – mówi Roman Kolek, wicemarszałek województwa opolskiego. – Zasoby poszczególnych samorządów bardzo się różnią. Te bogatsze stać by było na więcej, ze szkodą dla mieszkańców biedniejszych powiatów – tłumaczy wicemarszałek, który popiera wniosek Adama Struzika.