Richard Bergfors: Fast food z wyższej półki

Szef najstarszej szwedzkiej sieci restauracji fast food Richard Bergfors mówi, że jego osobistym celem jest uratowanie świata przed McDonald's.

Aktualizacja: 23.06.2017 07:44 Publikacja: 22.06.2017 21:26

Richard Bergfors

Richard Bergfors

Foto: materiały prasowe

Rz: We wrześniu otwieracie we Wrocławiu pierwszą w Polsce restaurację. Ile będzie ich łącznie?

Chcemy otworzyć 200 restauracji w całej Polsce w ciągu dziesięciu lat. To jest nasz pierwszy cel, potem być może będzie ich więcej. Pierwsza restauracja zostanie otwarta we Wrocławiu we wrześniu, do grudnia otworzymy drugą w Gdańsku.

Nie w Warszawie?

Początkowo faktycznie planowaliśmy otworzyć pierwszą restaurację w Warszawie, jeszcze w czerwcu, ale proces zdobywania pozwolenia na budowę był opóźniony. W tym samym czasie znaleźliśmy piękną lokalizację w Galerii Dominikańskiej we Wrocławiu, nie musimy tu nic budować, więc wszystko idzie szybciej.

To wasze drugie podejście do Polski. Siedem lat temu zapowiadaliście otwarcie 100 restauracji i skończyło się na zapowiedziach.

Faktycznie, pierwszy raz zastanawialiśmy się nad tym w 2010 roku. Wtedy nie chcieliśmy samodzielnie otwierać restauracji, ale znaleźć kilku dużych franczyzobiorców. Nie znaleźliśmy jednak idealnych partnerów. Dlatego odłożyliśmy te plany na półkę i w tym czasie otworzyliśmy restauracje w Norwegii, Danii, Dubaju, Abu Zabi i w Egipcie. Teraz postanowiliśmy przeprowadzić tę inwestycję własnymi siłami i z własne pieniądze. Potem być może znajdziemy także partnerów franczyzowych.

Działacie w kilku krajach, jednak większość waszych restauracji jest wciąż w Szwecji?

Na 120 restauracji, 12 działa poza Szwecją, ale to szybko się zmienia. Budujemy osiem restauracji za granicą, w przyszłym roku otworzymy kolejnych 20, w tym oczywiście w Polsce. Pierwszą naszą restaurację poza Szwecją otworzyliśmy w Norwegii dopiero pięć lat temu, do tego czasu przez 50 lat rozwijaliśmy się na krajowym rynku. Firma powstała w górniczym miasteczku w 1968 r. i od początku serwowaliśmy burgery.

Co się zmieniło, że po tylu latach postanowiliście wyjść za granicę?

Urośliśmy w Szwecji tak bardzo, że zaczęliśmy widzieć koniec możliwości rozwoju, więc zaczęliśmy się zastanawiać nad rozwojem poza krajem. Doszły do tego osobiste ambicje – jako prezes firmy myślę, że to dobra zabawa. Wierzę, że możemy konkurować z McDonald's i Burger Kingiem na całym świecie. Moim osobistym celem jest uratowanie świata przed McDonald's.

Wierzę, że w ciągu dziesięciu lat nasza działalność zagraniczna będzie znacznie większa od szwedzkiej. Jeśli będziemy dalej rosnąć i osiągniemy wszystkie cele, po Polsce będą następne kraje.

Polska, dlaczego teraz? Niektórzy eksperci uważają, że rynek jest już podzielony między dwie czy trzy sieci fast foodów.

Oczywiście, nigdy nie można być pewnym. To jest właściwy czas dla nas, jako organizacji, zebraliśmy doświadczenia z Norwegii, Danii, Bliskiego Wschodu, następnym krokiem jest Polska. Dziś mamy na to czas i zasoby wewnętrzne, dojrzeliśmy do tego jako firma. Ja też czuję, że to dobry czas, nie tylko dlatego, że Polska dobrze sobie radzi, ale też, że trendy na rynku burgerów nigdy nie były korzystniejsze niż dziś. To działa zarówno w Szwecji, jak i Polsce, nowe punkty ciągle się pojawiają. Oczywiście, konkurencja rośnie, ale rośnie też apetyt na nowe smaki i na lepszą jakość. Ludzie nie szukają już najtańszych burgerów. Dlatego osobiście uważam, że to najlepszy czas – ludzie lubią burgery bardziej niż kiedykolwiek, szukają dobrej jakości i nowych smaków. Klienci są już na świecie zmęczeni McDonald's.

Skąd pan to wie?

Czytam, podróżuję po świecie, rozmawiam z klientami i widzę też wyniki handlowe McDonald's, które się zmniejszają, choć akurat nie w Polsce. Klienci odsuwają się od tanich, prefabrykowanych składników, chcą czegoś innego. I tu wchodzi nasza firma, z innym smakiem i jakością, ale też z innym podejściem do troski o środowisko, a także ofertą dla wegetarian i wegan. Ale oczywiście, nigdy nie można być pewnym sukcesu na 100 proc., zobaczymy we wrześniu.

Polski rząd przygotowuje zakaz handlu w niedzielę. Ta decyzja zaskoczyła was już w drodze, po podjęciu decyzji o inwestycji. Nie obawiacie się tego?

To oczywiście nie jest pozytywne, ale z drugiej strony, te przepisy są dla wszystkich. Wciąż możemy być otwarci w samodzielnie stojących restauracjach, nie w centrach handlowych... Jesteśmy już na rynkach, gdzie obowiązują podobne przepisy, np. w Norwegii nasze restauracje mogą działać, ale centra handlowe już nie. Dlatego wybieramy zwykle lokalizacje, które nie zależą tak od handlu.

Skąd będziecie brali mięso do burgerów?

Kupujemy lokalnie tak dużo, ile to możliwe. Wołowina, bekon, warzywa będą z Polski. Chcemy zredukować koszty transportu i wspierać lokalne społeczności.

Z ogłoszeń o pracę wynika, że będziecie zatrudniać w Polsce na umowę o pracę. W polskiej gastronomii to nie jest popularne...

Oferujemy pracownikom zatrudnienie w nadziei, że polubią naszą firmę i zostaną z nami jak najdłużej. Wiele osób trafia do gastronomii do swojej pierwszej pracy i po roku lub dwóch rusza dalej. Tymczasem, dołączenie do firmy, która się dopiero rozwija na nowym rynku, ale bardzo urośnie, stworzy wiele możliwości kariery. Chcemy zaoferować nieco więcej niż nasza konkurencja i dzięki temu znaleźć najlepszych pracowników.

Zapowiadaliście w maju, że w pierwszym roku zainwestujecie w Polsce 5 mln euro.

Tak, ale trzeba pamiętać, że w ciągu wielu lat to będą setki milionów euro. Wszystko zależy od tego, jak szybko możemy rosnąć. Wyzwaniami będzie znalezienie dobrych lokalizacji i uzyskanie wszystkich pozwoleń budowlanych. Oczywiście, też znalezienie pracowników, ale gdy sieć rośnie, to jest coraz łatwiejsze, ponieważ możemy przemieszczać przeszkolonych ludzi między restauracjami.

Czym się różni burger premium od zwykłego w restauracji fast food?

Przede wszystkim oczywiście smakiem i jakością produktów, atmosferą, wystrojem restauracji. Planujemy duże kampanie marketingowe.

CV

Richard Bergfors kieruje rodzinną siecią restauracji Max Premium Burgers od 2002 r. Od tego czasu firma urosła z 30 restauracji w Szwecji do 120 lokali w ośmiu państwach. Bergorfs przeszedł w niej przez wszystkie stanowiska. Posiada tytuł MBA ze Stockholm School of Economic. Ma 41 lat, mieszka w Sztokholmie.

Rz: We wrześniu otwieracie we Wrocławiu pierwszą w Polsce restaurację. Ile będzie ich łącznie?

Chcemy otworzyć 200 restauracji w całej Polsce w ciągu dziesięciu lat. To jest nasz pierwszy cel, potem być może będzie ich więcej. Pierwsza restauracja zostanie otwarta we Wrocławiu we wrześniu, do grudnia otworzymy drugą w Gdańsku.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację