Unia Europejska odchodzi od obowiązkowej relokacji uchodźców

Unia Europejska odchodzi od pomysłu obowiązkowej relokacji uchodźców. To oznacza koniec toksycznego sporu, który podzielił Europę.

Aktualizacja: 23.10.2017 16:44 Publikacja: 22.10.2017 19:20

Unia Europejska odchodzi od obowiązkowej relokacji uchodźców

Foto: AFP

Dyplomaci, z którymi rozmawiała „Rzeczpospolita", nie mają wątpliwości: kończy się debata o obowiązkowych kwotach uchodźców w UE. Nikt tego formalnie nie przyzna przed wyborami we Włoszech, które odbędą się najpóźniej w maju 2017 roku. Ale na ostatnim szczycie UE w Brukseli wszyscy się zgodzili, żeby do końca czerwca 2018 roku, czyli właśnie po wyborach we Włoszech, poszukać konsensusu dla reformy tzw. rozporządzenia dublińskiego określającego zasady przyznawania azylu w UE.

Nie jest to obowiązek jednomyślności, bo taki byłby niezgodny z unijnymi traktatami. Ale bardzo silna wola polityczna pogodzenia się w tej sprawie i zasypania przepaści, która pogłębiała się od jesieni 2015 roku, gdy mimo oporu kilku państw naszego regionu unijna większość przeforsowała obowiązek dystrybucji uchodźców z obozów we Włoszech i Grecji do pozostałych państw UE. W tym kontekście pojawiło się nawet określenie „kopernikański przewrót" w polityce migracyjnej.

Nikt już nie myśli, że kwoty cokolwiek załatwią. Po pierwsze dlatego, że otrąbione przez Brukselę jako sukces czasowe rozporządzenie o ich stosowaniu od września 2015 do września 2017 roku okazało się niewypałem. Na blisko 100 tysięcy osób z uzgodnionego limitu w ramach mechanizmu relokacji przesiedlono około 30 tysięcy. Tylko tyle osób Włochy i Grecja formalnie zarejestrowały jako azylantów. Ale setki tysięcy innych i tak rozpierzchły się po Europie poza tym systemem. Bo albo uznały, że nie dostaną statusu azylanta, albo po prostu chciały same wybrać sobie kraj do życia, a nie polegać na relokacyjnej loterii.

Drugim powodem, dla którego nikomu już faktycznie na uchwalaniu nowych kwot nie zależy, jest to, że nie rozwiążą one problemu obecnej presji migracyjnej. Bo dziś do Europy imigranci płyną głównie przez Morze Śródziemne do Włoch. I z tych, którzy tam dotrą, tylko garstka zasługuje na azyl. Reszta to imigranci ekonomiczni. Jedynym sposobem na ograniczenie ich liczby są więc działania zewnętrzne: uszczelnienie granic, walka z przemytnikami w Libii, pomoc dla krajów pochodzenia oraz krajów tranzytu i uzależnienie jej od współpracy tych państw z UE w polityce migracyjnej. To dlatego ostatni szczyt mówił wiele o pieniądzach.

Formalnie jednak końca kwot nie ogłosił, bo dla kilku państw to kwestia symboliczna. W szczególności dla Niemiec i Szwecji, których rządy muszą wytłumaczyć swojej opinii publicznej, że co prawda przyjęły setki tysięcy uchodźców w czasie kryzysu imigracyjnego, ale jednocześnie wywalczyły w Unii solidarność ze strony innych, która zadziała na wypadek kryzysu w przyszłości. Dla Niemiec to bardzo ważne, Berlin przekonał Paryż do popierania kwot już wiele miesięcy temu, choć we Francji taka decyzja może podnieść notowania Frontu Narodowego. Ale Paryż wykalkulował sobie, że mu się to opłaca, bo w zamian dostał poparcie Berlina dla zmiany dyrektywy o pracownikach delegowanych, którzy nad Sekwaną budzą znacznie większe emocje niż uchodźcy. Na ostatnim szczycie jednak nawet Macron zadeklarował, że chce konsensusu w sprawie polityki migracyjnej. A konsensus oznacza odejście od kwot, bo tych kraje Grupy Wyszehradzkiej nigdy nie zaakceptują.

To jedna dobra wiadomość dla polskiego rządu. Ale jest i druga: wyraźne zawieszenie broni między Brukselą i Warszawą w sporze o praworządność. Ostatnia kolacja przewodniczącego Komisji Europejskiej Jeana-Claude'a Junckera z przywódcami państw Grupy Wyszehradzkiej przebiegała w dobrej atmosferze i poruszono wiele tematów, ale praktycznie nie rozmawiano o praworządności. KE jeszcze kilka miesięcy temu, gdy widziała tysiące ludzi na demonstracjach przeciwko reformie Sądu Najwyższego, myślała, że w Polsce szykuje się zmiana. Teraz jednak, widząc sondaże opinii publicznej, zrozumiała, że PiS porządzi długo i trzeba z nim rozmawiać. Nie da się na dłuższą metę izolować tak dużego kraju jak Polska.

Dyplomaci, z którymi rozmawiała „Rzeczpospolita", nie mają wątpliwości: kończy się debata o obowiązkowych kwotach uchodźców w UE. Nikt tego formalnie nie przyzna przed wyborami we Włoszech, które odbędą się najpóźniej w maju 2017 roku. Ale na ostatnim szczycie UE w Brukseli wszyscy się zgodzili, żeby do końca czerwca 2018 roku, czyli właśnie po wyborach we Włoszech, poszukać konsensusu dla reformy tzw. rozporządzenia dublińskiego określającego zasady przyznawania azylu w UE.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762
Świat
Ekstradycja Juliana Assange'a do USA. Decyzja się opóźnia