Nowy Szlak Jedwabny to ogromne przedsięwzięcie. W planie są dwa szlaki handlowe – lądowy i morski – łączące Chiny z ponad 60 krajami w Azji, Europie i Afryce. Nowa infrastrktura ma pochłonąć 1000 mld dolarów. Znaczną część środków wyłoży specjalny fundusz chińskiego rządu i Azjatycki Bank Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB) – utworzony w 2014 r. z inicjatywy Chin bank rozwojowy, skupiający obecnie 61 krajów.
Zyski dla każdego?
Nowe szlaki handlowe, rozbudowa infrastruktury w krajach rozwijających się, pewne finansowanie – chiński rząd reklamuje projekt jako inwestycję, która każdemu uczestnikowi przyniesie korzyści. Nie brakuje jednak krytyki. Europejczycy wskazują, że ich firmy nie mają szans w przetargach na rozbudowę infrastruktury. Chiny łączą bowiem często udzielanie pożyczek z warunkiem przyznania kontraktów budowlanych chińskim firmom. – Firmy te mają zatrudniać Chińczyków i w miarę możliwości kupować chińskie komponenty czy surowce – mówi w wywiadzie dla Deutsche Welle Thomas Eder z berlińskiego Mercator Institute for China Studies (Merics). W rezultacie w azjatyckich i afrykańskich krajach Nowego Szlaku Jedwabnego zmniejsza się udział Europejczyków w handlu i inwestycjach – wyjaśnia Eder.
Spirala zadłużenia
Inny punkt krytyki dotyczy krajów biedniejszych, które rozbudowują swoją infrastrukturę z pomocą Chin. Kraje te poważnie zadłużają się i uzależniają gospodarczo – wykazała analiza amerykańskiego think tanku Centrum Globalnego Rozwoju.
Osiem krajów jest szczególnie zagrożonych. W Azji to Pakistan, Tadżykistan, Kirgistan, Mongolia, Laos i Malediwy, w Europie to Czarnogóra, a w Afryce Dżibuti. Od czasu, kiedy dołączyły do Nowego Jedwabnego Szlaku, ich zadłużenie gwałtownie wzrosło, a wierzycielem są głównie Chiny.
Pakistan: wysokie odsetki
Weźmy za przykład Pakistan. Jego korytarz gospodarczy z Chinami (CPEC) obejmuje 3 tys. kilometrów dróg, torów, gazociągów i elektrowni. Inwestycje szacuje się na ok. 62 mld dolarów. 80 procent tej sumy ma pochodzić z Chin, które domagają się odsetek rzędu 5 procent.