W XX-wiecznym malarstwie była to postawa outsidera. Maciejewski (1946-1999) manifestacyjnie malował pełne barw ogrody, kiedy inni woleli awangardowe eksperymenty lub zanurzenie w egzystencjalne cierpienia w mrocznej tonacji. U niego inaczej. Ogrody były pełnej bujnej zieleni i wielobarwnych kwiatów o wyrafinowanych kształtach, w czym pobrzmiewał jego podziw dla sztuki Młodej Polski, choć jednocześnie malował obrazy fotorealistycznie współczesne.
Początek ekspozycji przywołuje te właśnie wspaniałe, radosne ogrody, najlepiej znane w twórczości artysty. Widz ma wrażenie, że spaceruje po ścieżkach oranżerii lub tajemniczego parku, gdzie można zapomnieć o wszystkich troskach. Chwila jak u impresjonistów zdaje się trwać wiecznie, sycąc oczy grą światła i koloru w pełnym blasku słońca.