Grupa Azoty: Co działo się w Senegalu?

Gdy w 2013 r. Grupa Azoty Police sięgała po złoża fosforytów w Senegalu, wydawało się, że spełnił się jej afrykański sen. Dziś sytuacja bardziej przypomina koszmar.

Aktualizacja: 04.07.2017 08:54 Publikacja: 03.07.2017 15:02

Grupa Azoty: Co działo się w Senegalu?

Foto: materiały prasowe

Dziś sytuacja bardziej przypomina koszmar. Transakcją zainteresowała się prokuratura, a według nowego zarządu spółki inwestycja okazała się nietrafiona, choć paradoksalnie nie spisuje jej całkowicie na straty. W tej sprawie pytań jest wiele, a odpowiedzi wcale nie są proste.

Dzień 20 czerwca 2017 r. byli menadżerowie kontrolowanej przez Skarb Państwa chemicznej spółki zapamiętają na długo. Po akcji Centralnego Biura Antykorupcyjnego zatrzymani zostali: były prezes Krzysztof Jałosiński (wyraził zgodę na publikację danych osobowych), byli członkowie zarządu Anna P. i Wojciech N. oraz byli dyrektorzy Grupy Azoty Police, a nawet kooperujący z chemiczną firmą biznesmeni. Sprawa jest wielowątkowa, a zarzuty bardzo poważne. Według ustaleń Prokuratury Regionalnej w Szczecinie, na skutek działalności menadżerów Polic spółka straciła co najmniej 30 mln zł i została bezpośrednio narażona na stratę kolejnych 2,5 mln zł. Jeden z wątków śledztwa dotyczy inwestycji w African Investment Group (AIG).

Aby zrozumieć, co się działo w Senegalu, dotarliśmy do osób w różny sposób związanych z transakcją lub znających jej kulisy. Większość z nich nie chce wypowiadać się oficjalnie. Nowy zarząd Grupy Azoty w ogóle sprawy nie komentuje.

Dogonić konkurencję

Cofnijmy się do roku 2013. Dostęp do własnych złóż fosforytów, które są podstawą do produkcji nawozów wieloskładnikowych, od dawna kusił zarząd Polic. Chemiczna spółka zużywa rocznie około 1 mln ton tego surowca i dotąd musiała go kupować od zagranicznych dostawców. Police zamierzały dogonić największych światowych konkurentów, którzy od lat dysponują własnymi złożami. Grupa chciała też się uniezależnić od wahań cen tego surowca na rynku.

Kupując 55 proc. udziałów AIG od wrocławskiej firmy DGG Eco spółka dostała w pakiecie dwa złoża fosforytów i jedno złoże piasków ilmenitowych, z których produkuje się biel tytanową. W 2013 r. eksploatowane było tylko jedno niewielkie złoże fosforytów - Lam Lam, które miało służyć Policom jeszcze przez cztery lata. Do tego czasu spółka miała pozyskać koncesję wydobywczą i wybudować kopalnię na drugim, dużo zasobniejszym złożu Kebemer. Śmiały plan zakładał wydobycie nawet 1 mln ton fosforytów rocznie przez ponad 50 lat.

Transakcja wydawała się dla Azotów bezpieczna. Ogólna wartość akwizycji sięgała 28,85 mln dolarów (wówczas niemal 100 mln zł). Jednak umowa została tak skonstruowana, że chemiczna spółka miała płacić DGG Eco kolejne transze dopiero, gdy odpowiednia ilość fosforytów dopłynie z Senegalu do Polic. Gdyby inwestycja okazała się nietrafiona, Police mogłyby się z niej wycofać i wyszłyby z tego niemal bez szwanku. Projekt chwalili wówczas eksperci renomowanych firm. Doradcą transakcyjnym był EY, zaś doradcą prawnym kancelaria Gide Loyrette Nouel. Przy ocenie zasadności posiadania własnych złóż fosforytów Police posiłkowały się opiniami PwC. Audytorem spółki w tym czasie był KPMG. Co więc poszło nie tak?

Zmiana koncepcji

Przez lata wydawało się, że inwestycja w Senegalu przebiega zgodnie z planem. Na łamach naszej gazety niejednokrotnie ówczesny prezes Jałosiński zapewniał, że fosforyty płyną do Polski zgodnie z założeniami, a za chwilę spółka zdobędzie koncesję wydobywczą na Kebemer. W kwietniu 2016 r. na fali zmian w spółkach Skarbu Państwa, Jałosiński stracił stanowisko, a nowe władze ujawniły niepokojące informacje dotyczące senegalskiej inwestycji.

- W roku 2015 spółka zależna AIG w Senegalu nie wydobywała fosforytów z własnych złóż, a jedynie pośredniczyła w zakupach surowca od podmiotów trzecich z Afryki. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest fakt, iż złoże Lam Lam zostało wyczerpane już w roku 2014, a ilości wydobytego surowca były znacząco niższe niż wstępnie szacowano – ten komunikat zarządu Polic z 30 maja 2016 r. zelektryzował rynek. Notowania chemicznej spółki w ciągu jednego dnia spadły o 12 proc. Brzmiało to tak, jakby poprzedni zarząd miesiącami wprowadzał w błąd akcjonariuszy. Tymczasem okazuje się, że odpowiedź na zdawałoby się proste pytanie: czy Azoty wydobywały po 2014 r. fosforyty w Senegalu czy nie – prosta wcale nie jest.

- Lam Lam to złoże soczewkowe – tłumaczy nam Krzysztof Jałosiński, były prezes Polic. Do 2014 r. wydobycie odbywało się na jednej soczewce, która dochodziła do granicy działki AIG. - Stanęliśmy przed wyborem: uruchamiać kolejną soczewkę za duże pieniądze, wycofać się całkowicie z transakcji albo dogadać się z sąsiadem i kontynuować wydobycie z tej pierwszej soczewki. Po gruntownych analizach okazało się, że dla spółki najlepsza jest ta trzecia opcja. Działający po sąsiedzku Sephos wydzielił nam kawałek terenu, którego i tak nie eksploatował. I my pozyskiwaliśmy tam surowiec wykorzystując do tego firmę wydobywczą Sephosa. Przekroczyliśmy więc granicę koncesji, ale to wciąż było nasze wydobycie i nasz surowiec – wyjaśnia Jałosiński. W praktyce więc z działki objętej koncesją, którą posiadał AIG, do Polic przypłynęło jedynie 110 tys. ton fosforytów. Natomiast u sąsiada Police wydobyły kolejne 300 tys. ton. Tymczasem jednym z warunków zapłaty DGG Eco całej kwoty za zakup udziałów w AIG, czyli 28,85 mln USD, było pozyskanie ze złoża Lam Lam w sumie 400 tys. ton fosforytów. W sierpniu 2016 r. Police rozliczyły całą transakcję. Czy mogły to zrobić? Spółka DGG Eco nie odpowiedziała nam na to pytanie.

- Decydując się na przekroczenie granicy koncesji zawarliśmy stosowny aneks do umowy z DGG Eco i na tej podstawie spłaciliśmy całą transakcję – przekonuje natomiast Jałosiński.

Z naszych informacji wynika, że Police starają się teraz odzyskać od DGG Eco chociaż część tych pieniędzy.

Niezbadany potencjał

Ustaliliśmy również, że Police przed przejęciem AIG nie miały ukończonych żadnych badań na senegalskich złożach. – W sierpniu 2013 r. cenę zakupu akcji AIG oraz zysk nadzwyczajny z okazjonalnego ich nabycia określono na podstawie wyceny opartej na niezweryfikowanych danych. Koncepcja projektowa wydobycia wykonana przez wyspecjalizowaną firmę w zakresie takich kluczowych informacji, jak zasobność złóż, przekrój geologiczny, zawartość fosforu czy poziom wód gruntowych oparta została nie na podstawie badań lecz informacji dostarczonych przez ówczesny zarząd Polic – mówi nam osoba zbliżona do transakcji. Dodaje, że badania geologiczne i laboratoryjne zostały wykonane dopiero w 2014 r. i wykazały, że projekt nie spełnia wcześniejszych założeń. Zapytaliśmy EY, na jakiej podstawie w 2013 r. wykonano wycenę zakupionych złóż. – Nie komentujemy spraw związanych z naszymi klientami i projektami – odpowiedziała nam Agnieszka Stanisławska z biura prasowego EY.

Ze źródeł zbliżonych do chemicznej spółki wiemy, że przed zakupem akcji potwierdzono możliwość przerobu fosforytów z Lam Lam, testując je na instalacjach w Policach. W maju i lipcu 2013 do Polic przypłynęły dwa statki z tym surowcem. Problemy pojawiły się jednak podczas wydobycia. Z wyznaczonych przez senegalskich geologów paneli spółka wydobywała mniej niż wynikało z ich wyliczeń. W reakcji Police zwolniły geologa, który robił pierwszy raport geologiczny dla tego projektu.

Tymczasem byli menadżerowie wyliczają, ile spółka zyskała na dostępie do własnych złóż w Senegalu. - Informując o przejęciu AIG od razu uzyskaliśmy upusty u dostawców fosforytów sięgające około 25 proc. To była konkretna korzyść finansowa dla Polic. W ciągu trzech lat Police zyskały dzięki własnemu wydobyciu 150 mln zł – tyle wynosiła różnica pomiędzy ceną naszego surowca a fosforytów z innych źródeł. Obecnie Police, rezygnując z własnego wydobycia, marnują szansę na tańsze surowce –przekonuje Jałosiński.

Zamieszanie z księgowaniem

Analitycy, z którymi rozmawialiśmy, przyznają jedno: wypuszczając na rynek bez szczegółowych wyjaśnień komunikat, że wydobycie w Senegalu skończyło się w 2014 r., władze spółki strzeliły gola do własnej bramki. –Dostawcy surowców uważnie obserwują Azoty i teraz wiedzą, że polska grupa nie ma już w negocjacjach cenowych żadnego asa w rękawie. Poza tym wciąż trwają analizy opłacalności inwestycji w Senegalu. Dziwne więc, że już teraz wartość afrykańskich złóż została spisana niemal do zera – mówi nam jeden z giełdowych analityków proszący o anonimowość.

Pierwsze informacje o zawyżonej wartości aktywów AIG i planowanej w związku z tym korekcie wyników finansowych Polic, nowy zarząd chemicznej spółki podał 30 maja 2016 r. Napisał wówczas, że za 2015 r. spółka zamiast 164,8 mln zł skonsolidowanego zysku netto powinna mieć 71,6 mln zł straty. Jednak biegły rewident – KPMG – stwierdził wtedy rzetelność sprawozdań finansowych Polic za 2015 r., bo nie znalazł dostatecznych podstaw do wycofania wcześniej wydanych opinii. Sprawa wróciła jednak przy okazji badania przez tego audytora sprawozdania finansowego za 2016 r. Jak wynika z nieoficjalnych informacji, zarząd Polic i biegły rewident długo nie mogli dojść do porozumienia, dlatego publikacja raportu rocznego była przekładana aż dwukrotnie. Ostatecznie dokonano jednak wielomilionowych odpisów wartości senegalskich złóż i skorygowano raporty finansowe za lata 2014 i 2015. Zapytaliśmy KPMG, dlaczego wcześniej nie zwrócił uwagi na zawyżone wyceny aktywów w Senegalu, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

- KPMG nie udziela informacji na temat klientów i realizowanych projektów – poinformowało nas jedynie biuro prasowe audytora.

Police poinformowały niedawno, że w kolejnych latach w zakresie badania sprawozdań finansowych korzystać będą z usług innej firmy – EY.

Dalsze analizy

W najbliższym czasie rozstrzygną się dalsze losy inwestycji w Senegalu. Według naszych informacji zarząd Polic kontynuuje komplementowanie dokumentacji niezbędnej do uzyskania koncesji wydobywczej na złoże Kebemer.

– Zarząd nie chce, by zarzucono mu bezczynność w tej sprawie i działanie na szkodę spółki. Tym bardziej, że Police wydały już na inwestycję w Senegalu sporo pieniędzy i szkoda byłoby to wszystko zaprzepaścić – dowiedzieliśmy się ze źródeł zbliżonych do Grupy Azoty. W połowie 2016 r. zawarto umowę górniczą, a w styczniu 2017 r. zatwierdzony został raport oddziaływania projektu na środowisko i lokalną społeczność. Ostateczne decyzje dotyczące ewentualnej budowy kopalni fosforytów na złożu Kebemer jeszcze nie zapadły.

Dziś sytuacja bardziej przypomina koszmar. Transakcją zainteresowała się prokuratura, a według nowego zarządu spółki inwestycja okazała się nietrafiona, choć paradoksalnie nie spisuje jej całkowicie na straty. W tej sprawie pytań jest wiele, a odpowiedzi wcale nie są proste.

Dzień 20 czerwca 2017 r. byli menadżerowie kontrolowanej przez Skarb Państwa chemicznej spółki zapamiętają na długo. Po akcji Centralnego Biura Antykorupcyjnego zatrzymani zostali: były prezes Krzysztof Jałosiński (wyraził zgodę na publikację danych osobowych), byli członkowie zarządu Anna P. i Wojciech N. oraz byli dyrektorzy Grupy Azoty Police, a nawet kooperujący z chemiczną firmą biznesmeni. Sprawa jest wielowątkowa, a zarzuty bardzo poważne. Według ustaleń Prokuratury Regionalnej w Szczecinie, na skutek działalności menadżerów Polic spółka straciła co najmniej 30 mln zł i została bezpośrednio narażona na stratę kolejnych 2,5 mln zł. Jeden z wątków śledztwa dotyczy inwestycji w African Investment Group (AIG).

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Bruksela zmniejszy rosnącą górę europejskich śmieci. PE przyjął rozporządzenie
Biznes
Niedokończony obraz Gustava Klimta sprzedany za 30 mln euro
Biznes
Ozempic może ograniczyć picie alkoholu i palenie papierosów
Biznes
KGHM rozczarował. Mniej produkuje i sprzedaje
Biznes
Majówka 2024 z zaciśniętym pasem. Większość Polaków zostanie w domu