Decyzja Baracka Obamy i władz Kanady może zostać ogłoszona już dziś - we wtorek, dowiedziała się agencja Bloomberg. Od źródeł z otoczenia prezydenta wiadomo, że zakaz ma dotyczyć sprzedaży praw do prac poszukiwawczych, wiertniczych i wydobywczych złóż ropy, ale też gazu, znajdujących się na szelfie USA w północnym Atlantyku, Morzu Czukockim, Beauforta, na północ od Alaski.

Nowa ustawa nie daje możliwości zmiany zakazu. Uniemożliwi to następcy Obamy realizację głoszonego postanowienia o dopuszczeniu do amerykańskiej Arktyki wszystkich chętnych by tam szukać i wydobywać surowce.

W listopadzie Barack Obama w dokumencie opublikowanym przez amerykański resort spraw wewnętrznych zablokował wydobycie w Arktyce na najbliższe pięć lat. Zgodnie z tym nie będą wydawane licencje na prace wydobywcze na Morzy Czukockim oraz Beauforta i Zalew Cooka. Wnioski o licencje na tamtejsze działki ropy i gazonośne mogą być rozpatrywane dopiero od 2022 r.

Decyzja spotkała się z poparciem ekologów, którzy od dawna ostrzegają, że nowe odwierty niszczą unikalną przyrodę Arktyki i wzmagają globalne ocieplenie. Do tego nie tylko ekolodzy, ale i wielu inżynierów podkreśla, że prawdopodobieństwo awarii i rozlewu ropy w trudnych arktycznych warunkach jest większe aniżeli w innych częściach świata. Takie katastrofy są dużo trudniejsze do opanowania ze względu na niskie temperatury i huraganowe wiatry. A konsekwencje dla środowiska będą nieodwracalne.

Po tej decyzji Donald Trump zapowiada, że zmieni prawo tak, by zlikwidować wszelkie ograniczenia na arktyczne odwierty. Stąd kolejne posunięcie Baracka Obamy. Teraz eksperci oceniają, że anulowanie prawa wprowadzonego przez Obamę może się dobyć jedynie drogą sądową. A to zajmie wiele lat.