Sytuacja taka zdarza się rzadko, ale jednak. W samolocie, w przestworzach ktoś słabnie, traci przytomność i umiera. O sytuacjach tych czasami donosi prasa i wtedy temat ten jest na ustach wszystkich, bo ludzie generalnie coraz więcej latają.
Świadkiem zgonu na pokładzie był niedawno kapitan linii American Airlines – siedzący obok niego drugi pilot zmarł podczas podchodzenia do lądowania w Albuquerque w Texasie.
Głośno było także o przypadku Rosjanki chorującej na cukrzycę, która w październiku 2016 r, wracając z wakacji w Turcji w samolocie lecącym do Moskwy przeżyła szok diabetyczny i zmarła. Obojętnie, czy zgon następuje na krótko przed lądowaniem, czy na wysokości 12 tys. metrów, są to straszne momenty dla wszystkich obecnych osób.
Personel pokładowy jest co prawda szkolony na różne ewentualności, ale nie ma jednoznacznych instrukcji, jak ma postępować, kiedy ktoś umiera na pokładzie. Co wtedy zrobić ze zwłokami?
„Szara strefa”