Anna Stojanowska skrytykowała między innymi niską liczbę wystawionych koni. W tegorocznej aukcji na sprzedaż wystawiono jedynie 12 klaczy. Jedna z nich w ostatnie chwili została wycofana.
Choć konie te były z pierwszych stron specjalistycznych magazynów (Balbina, Palanga, Parmana), za naprawdę wysoką kwotę została sprzedana tylko jedna klacz (180 tysięcy euro).
Stadniny w Janowie i w Białce odczują finansowo wyniki aukcji bardzo boleśnie - powiedziała Anna Stojanowska w rozmowie z RMF FM. - Państwowe stadniny, takie jak Janów, Białka sprzedały po jednym koniu. Michałów sprzedał cztery. Ta aukcja była zawsze zastrzykiem finansowym, więc pojawia się pytanie, z czego te stadniny będą żyły przez kolejne miesiące. Białka sprzedała konia za 15 tysięcy euro. Jednego! - dodała.
W opinii Stojanowskiej, aukcja wskazuje na zmianę nastawienia do polskich koni arabskich. Jak podkreśliła, teraz trudno będzie znaleźć klientów, który gotowi będą zapłacić za konie realne ceny. - Bo na najlepsze konie klienci zawsze się znajdą. Widać po tej aukcji, że taka Parmana, za którą zapłacono relatywnie dużą cenę, bo takie 180 tysięcy, przyprawia o zawrót głowy, ale w poprzednich latach cena na tą klacz byłaby dwukrotnie wyższa - podkreśliła Stojanowska. - Klienci, którzy przyjeżdżają do Polski są nastawieni na płacenie cen wyprzedażowych i szukanie okazji, a nie na płacenie realnych cen - zaznaczyła w rozmowie z RMF FM.
Z jedenastu koni, wystawionych na niedzielną aukcję Pride of Poland, sprzedano tylko sześć. Najdroższa była klacz Parmana, którą wylicytowano za 180 tys. euro.