Pochodzący z Tunezji terrorysta Anis Amri 19 grudnia 2016 roku zastrzelił w Berlinie polskiego kierowcę Łukasza Urbana i wjechał jego 40-tonową ciężarówką na świąteczny jarmark na śródmiejskim placu Breitscheidplatz, zabijając tam 11 osób i raniąc ponad 70. Udało mu się zbiec do Włoch, gdzie w cztery dni po zamachu zginął w wymianie ognia z policją.

W obawie przed powtórką z tego tragicznego zdarzenia, niemieckie służby lepiej zabezpieczyły tegoroczne jarmarki bożonarodzeniowe. Mieszkańcy mają w pamięci zeszłoroczny zamach, dlatego jak wskazują sondaże, w tym roku czują się niepewnie.

W nocy służby ewakuowały część osób znajdujących się na terenie jarmarku w Bonn. Policjanci otrzymali zgłoszenie na temat podejrzanych listów. Paczki miały być wrzucane do skrzynek pocztowych przez podejrzanego mężczyznę. 

Na miejscu pojawili się funkcjonariusze policji i saperzy. Na szczęście alarm okazał się fałszywy.

Wcześniej funkcjonariusze musieli interweniować we Frankfurcie nad Menem. Saperzy zdetonowali podejrzany ładunek. Paczka prawdopodobnie była prezentem dla osoby bezdomnej.