Szwecja szybko zmienia prawo by walczyć z koronawirusem

Rząd Szwecji w ekspresowym tempie zmienia prawo, by walczyć z epidemią.

Publikacja: 14.04.2020 15:55

Szwecja szybko zmienia prawo by walczyć z koronawirusem

Foto: AdobeStock

Ustawa antykryzysowa umożliwi rządowi w szybkim trybie wprowadzanie rozporządzeń takich jak zamknięcie stacji kolejowych. Rozporządzenia może natychmiast przegłosować parlament, jeszcze tego samego dnia lub następnego. Domagała się tego opozycja, jako warunek przyjęcia przygotowanej na okres zwalczania koronawirusa ustawy.

W swoim dążeniu do ekspresowych procedur rząd chciał pominąć parlament i poddał projekt do zaopiniowania jedynie dwunastu instancjom. Zweryfikował go m.in. parlamentarny rzecznik praw obywatelskich, Urząd ds. Zdrowia, Siły Zbrojne, Policja i Urząd Celny. Instancje miały też jedynie 24 godziny na zaopiniowanie propozycji. Rada Legislacyjna zauważyła wówczas, że tak „krótki czas nasuwa pewne obawy".

– Przeprowadzamy to, ponieważ koronawirus się rozprzestrzenia niezwykle szybko i może zaistnieć potrzeba przedsięwzięcia działań, których dzisiaj nie jesteśmy w stanie przewidzieć – tłumaczyła konieczność wprowadzenia ustawy minister ds. społecznych Lena Hallengren. – To da rządowi mandat do szybkiego i bardziej skutecznego manewru, podobnego do inicjatyw innych krajach, tak by można było zamknąć działalność i przestrzenie, w których jest ryzyko ekspansji koronawirusa.

Opozycja i Rada Legislacyjna chciała też, by rząd sprecyzował, jakie działania nieznoszące zwłoki obejmuje projekt ustawy. W kraju istnieje wszak legislacja dotycząca epidemii, która zapewnia szerokie możliwości manewru, na co zwracali uwagę krytycy projektu ustawy. Teraz jednak rząd pragnie mieć narzędzie władzy w rękach, by bez przeszkód uporać się z szalejącą pandemią i chorobą COVID-19. Chce zastosować nadzwyczajne środki, wychodzące poza reguły wpisane w prawo dotyczące epidemii.

W Szwecji w czasach pokoju nie ma możliwości wprowadzenia stanu wyjątkowego w sytuacjach kryzysowych, tak jak jest w innych krajach. Tutejsza legislacja przewiduje taki scenariusz jedynie na wypadek wojny, ale nie pandemii.

Chodzi o takie działania jak tymczasowe zamknięcie lub inne ograniczenia w możliwości używania środków transportu i infrastruktury, np. portów, lotnisk, przystanków autobusowych i stacji kolejowych oraz restrykcje w prawie do zgromadzeń. Chodzi też o możliwość zamknięcia centrów handlowych, restauracji, kawiarń, klubów, bilbliotek oraz siłowni. Nowy projekt obejmuje dystrybucję leków i sprzętu ochronnego, w którą mogą być włączeni także prywatni aktorzy. Zawiera też rozwiązania dla przedsiębiorców, którzy na skutek zastosowania nadzwyczajnych środków ponieśli ekonomiczne straty.

Nowa ustawa jest unikatowa. Oznacza w praktyce, że parlament przekazuje (choć na chwilę) część swojej włądzy ministrom. Niektórzy obawiają się, że rząd uzyska w ten sposób zbyt szerokie uprawnienia. Niektórzy też uważają, że reforma jest zbędna, ponieważ prawo dotyczące epidemii legitymizuje podjęcie środków nadzwyczjanych, takich, jakie teraz przewiduje reforma.

Obawy są jednak zupełnie bezzasadne. Rząd nie prosił Riksdagu o pełnomocnictwo do naruszania praw i wolności. Reforma nie wpisze się na trwałe w legislację, ma obowiązywać jedynie podczas okoliczności wyjątkowych, a takie stanowi pandemia.

– W zasadzie jest to zmiana w prawie dotyczącym ochrony przed epidemiami, nie zaś konstytucji – uważa prof. prawa Marten Schulz.

Ustawa oznacza, że rząd zdobędzie uprawnienia w regulowaniu osobistych i ekonomicznych spraw mieszkańców kraju. Nie przewiduje jednak tego, by rząd posiadał sam prawo do decydowania o zakazie wychodzenia z domu. Taki zakaz w postaci izolacji lub kwarantanny całego społeczeństwa oznaczałby prawdopodobnie ograniczenie wolności, które wymagałby nowego prawa. Krytyków projektu powinno uspokoić i to, że wbudowano w niego mechanizm bezpieczeństwa. Osoby, które ucierpią na skutek ograniczeń, mogą się o to procesować. Poza tym ostatnie słowo o rozporządzeniach nadzwyczajnych należy do parlamentu.

Dwa zarzuty wydają się jednak uzasadnione. Do projektu miało się odnieść tylko 12 instancji, ale zabrakło w nich np. opinii uczelni. Poza tym doba na sondowanie opinii to trochę za mało. Rząd powinien uznać powagę sytuacji dużo wcześniej, a nie pięć minut przed dwunastą.

Nadzwyczajne pełnomocnictwo ma obowiązywać od 18 kwietnia do 30 czerwca.

Autorka jest dziennikarką, wieloletnią korespondentką „Rzeczpospolitej" w Szwecji

Ustawa antykryzysowa umożliwi rządowi w szybkim trybie wprowadzanie rozporządzeń takich jak zamknięcie stacji kolejowych. Rozporządzenia może natychmiast przegłosować parlament, jeszcze tego samego dnia lub następnego. Domagała się tego opozycja, jako warunek przyjęcia przygotowanej na okres zwalczania koronawirusa ustawy.

W swoim dążeniu do ekspresowych procedur rząd chciał pominąć parlament i poddał projekt do zaopiniowania jedynie dwunastu instancjom. Zweryfikował go m.in. parlamentarny rzecznik praw obywatelskich, Urząd ds. Zdrowia, Siły Zbrojne, Policja i Urząd Celny. Instancje miały też jedynie 24 godziny na zaopiniowanie propozycji. Rada Legislacyjna zauważyła wówczas, że tak „krótki czas nasuwa pewne obawy".

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją