Jurek w rozmowie z RMF FM powiedział, że po rekonstrukcji rządu spodziewa się "przeniesienia akcentów na politykę gospodarczą i dążenia do jakiejś pacyfikacji relacji z Unią Europejską". - Mam nadzieję, że to nie będzie za złą cenę - dodał.

O jaką cenę chodzi? Europoseł przypomniał, że w latach 2005-2007 "szturm" Polski w UE skończył się "przyjęciem Traktatu Lizbońskiego w zgodzie z Platformą Obywatelską".

- W tej chwili widzimy już podobne sygnały. Z jednej strony nasze władze mogą zabiegać o to, żeby UE nie ingerowała w funkcjonowanie polskiej polityki na zasadzie: my robimy u siebie swoje, wy robicie u siebie swoje. A PiS jednocześnie zapala zielone światło dla różnego rodzaju projektów europejskich - ubolewał europoseł. 

Zdaniem Jurka UE obecnie "idzie w złym kierunku" a Polacy "powinni być świadomi tego, że jakie będziemy mieli otoczenie geopolityczne, tak będzie bezpieczna Polska".

Pytany czy zrekonstruowany rząd będzie rządem Mateusza Morawieckiego, Jurek odparł, że przecież "Komitet Polityczny PiS-u rozmawiał o składzie rządu i to na pewno będzie decyzja bardzo kolektywna - kolektywna pod prezydium prezesa partii". - Morawiecki jest premierem, bo się na to godzi - dodał europoseł.