W tym roku, kiedy łączy nas niepewność jutra, można, a nawet trzeba inaczej przeżyć taki dzień. Chciałabym dać dzisiaj czytelnikom szczególny prezent. Można powiedzieć szopkę. Bo co to jest szopka? To pewna scenka utrwalona w drewnie, gipsie czy innym materiale. Pomysłów jest mnóstwo – od tradycyjnych po performerskie. A ja chcę Wam podarować scenkę, którą samo życie stworzyło.
Rzecz nie działa się w Betlejem ani nawet w wiosce. Rzecz działa się... przed bankiem. Z powodów, których nie czas tu wyjaśniać, musiałam pójść do banku, żeby bezpośrednio rozwikłać formalne zawiłości. Przyszłam tu rano, ale i tak pod bankiem gromadziła się już kolejka. Jak się łatwo domyślić, byli to głównie ludzie starsi, niebogaci, tacy, którym karta do bankomatu czy wszystkie inne podróże wirtualne są obce. Drepczą codziennie w swoich sprawach, a teraz tutaj, przed bankiem, w zimny dzień, stojąc w bezruchu, czekają na swoją kolej. Drzwi otwierają się jednak rzadko, bo bank wpuszcza tylko po jednej osobie, a osoby starsze – jak wiadomo – nie tylko załatwiają sprawy, ale też lubią pogadać i ponarzekać przy okienku, które jest często dla nich jedyną okazją do rozmowy.