Niektóre teksty pisze się z gorącą głową, inne, pełne pasji – trzewiami, jeszcze inne są wykoncypowane, pisane na zimno, z chirurgiczną precyzją. Ten powstaje z opadniętymi rękami. I nie jest to felieton okolicznościowy, choć akurat trzy dni przed wyborami przypadał Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego, ten sam, który kilka lat temu „Gazeta Wyborcza" celebrowała wielkim tytułem „Dzień Świra" na pierwszej stronie, a ja napisałem na łamach „Rzeczpospolitej" nieco rzewne wspomnienie z dzieciństwa, gdy grywałem w piłkę z dzieciakami ze szpitala psychiatrycznego. Ale to nie będzie „Krótka ballada o Pepe", to raczej długa i smętna opowieść o barbarzyństwie.