Ktoś mógłby uznać, że bezczelnością jest, by jakaś felietonistka zabierała się do polemiki z jednym z najwybitniejszych polskich znawców filozofii rosyjskiej.
Niewątpliwie profesor Walicki świetnie zna i rozumie rosyjskich filozofów, inteligentów i półinteligentów, dostrzega subtelne różnice pomiędzy mało znanymi dziewiętnastowiecznymi konserwatystami. Czemu jednak zapowiada na początku artykułu, że dąży „do sprostowania wielu drastycznych nieraz nieporozumień na temat poglądów i działań prezydenta Rosji, od wielu lat gorliwie upowszechnianych u nas przez główny nurt publicystyki politycznej i masowych mediów"?