Plus Minus: „Teologia Polityczna" wznowiła zbiór pana esejów „Polska wieczny romans" z roku 2006. Są o tym, ile można dziś wyczytać z książek Bolesława Prusa, Henryka Sienkiewicza, Władysława Reymonta, Stefana Żeromskiego, ale też Czesława Miłosza czy Antoniego Słonimskiego. Jedynym politykiem, a nie literatem, jest w tym gronie Roman Dmowski. Skąd powrót do tych tekstów?
Polska tradycja inteligencka wymaga czytania, dyskusji, rozumienia. My cały czas poruszamy się w jej obrębie, a w każdym razie powinniśmy się poruszać. To dotyczy i roku 2006, i 2019. Ona nie tłumaczy tylko przeszłości, ale bardzo często mierzy się z naszymi problemami. Model modernizacji, stosunek do tradycji to jest coś, co i nas nurtuje. Spór o Sienkiewicza powtarza się w każdym pokoleniu. Te wszystkie książki są same w sobie interesujące, ale pytania, jak budować niepodległe państwo czy kapitalizm, stawiamy sobie i my. Mamy wrażenie, że te wszystkie książki znamy, ale znamy je ze szkoły. A w szkole jesteśmy na wiele pytań jeszcze zbyt młodzi. Lekcje na temat „Przedwiośnia" po latach nie wystarczą.