Bobsleje Pana J.

Nie wiadomo, kiedy to się zaczęło, ale pojednali się. Na amen. A przecież kampania 2019 roku była wyjątkowo brutalna. PiS – wtedy jeszcze tak się ta partia nazywała – zaczął ją osłabiony, bo Prezes poddał się operacji kolana i dochodził do siebie dwa miesiące. Dziś, po dziesięciu latach, nikt nie wierzy, że ten starszy pan na archiwalnych zdjęciach to on. Nie do poznania.

Publikacja: 01.02.2019 16:00

Bobsleje Pana J.

Foto: Fotorzepa

Jarek – bo tak każe na siebie mówić – kolana ma jak młody bóg, zrzucił czterdzieści kilo (i to nie na przeciwników politycznych, tylko ot, tak zrzucił), wygląda lepiej niż Adam Hofman i odgrażał się, że zastąpi Krzysztofa Piątka, kiedy ten przechodził w zeszłym roku na emeryturę. Do Termaliki Nieciecza, z którą Piątek trzy razy z rzędu wygrał Ligę Mistrzów, Kaczyński jednak nie poszedł, ale na otarcie łez zdobył tytuł mistrza olimpijskiego w bobslejach. I to na olimpiadzie letniej. Tak, specjalnie dla niego szef MKOl Witold Bańka przeniósł bobsleje na lato, bo Jarek nie może się zaziębić. I pomyśleć, że Kaczafi w finale startował sam, bo z pozostałą trójką się pokłócił i wyrzucił wszystkich z sanek...

Ale wróćmy do 2019 roku. Główne partie szły w sondażach łeb w łeb, dlatego tym większym szokiem było, gdy przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Wojciech Hermeliński ogłosił, że PiS dostał 53 proc. głosów, podczas gdy koalicja „sPO-KO" niecałe 33 proc. O mało nie wybuchły zamieszki. Politycy Platformy okupowali Sejm, ale nie było słychać, co mówią, bo poseł Szczerba zjadł mikrofon.

Zapłakany sędzia Hermeliński przekonywał na konferencji prasowej, że liczyli wte i wewte po trzy razy, i nijak nie chciało im wyjść inaczej. Dziś wiemy, że w obawie przed oszustwami wyborczymi Hermeliński zatrudnił do liczenia głosów niezależnych specjalistów z Czech, a ci popełnili błąd i przestawili cyferki. No czeski błąd, ale w ten sposób zamiast 35 proc. głosów PiS zgarnął konstytucyjną większość. Sprawa wydała się zresztą dopiero cztery lata później. Powołany wówczas ad hoc Trybunał Nadzwyczajny uznał, że czasu cofnąć się nie da. Opozycyjne niedobitki sarkały wprawdzie, że przewodniczący Trybunału prof. Rzepliński mówi tak, bo Kaczyński mianował go I Prezesem Sądu Ostatecznego, ale oskarżenia te odrzucono.

Protestował tylko KOD-Reaktywacja, ale szybko okazało się, że lider Reaktywacji, prywatnie syn Mateusza Kijowskiego, nie płaci alimentów na starego ojca, więc został skompromitowany. Reszta sprawiała wrażenie zachwyconych, co uznano za efekty Polityki Miłości, której zasady wpisano do nowej konstytucji, oraz masowego dostępu do marihuany, którą wprowadzono do szkół zamiast edukacji seksualnej.

W ramach Polityki Miłości Donalda Tuska planowano zesłać na Malediwy, ale ostatecznie poparto jego kandydaturę na sekretarza generalnego ONZ. Wszyscy byli za, tylko sędziwy Witold Waszczykowski protestował, krzycząc, że Tusk jest tak naprawdę kandydatem Azji. Grzegorz Schetyna planował emeryturę, wydał nawet książkę, w której przyznał się do masowych mordów politycznych, ale Paweł Piskorski przytulił go w programie Danuty Holeckiej „Wybacz mi", który bije rekordy popularności na antenie TVN. Ostatecznie Schetyna przeszedł metamorfozę, po raz kolejny zmienił zęby i wstąpił razem z Platformą do nowej partii Platforma i Sprawiedliwość, w skrócie PiSpr. Wracając do mediów, to nie tylko Holecka znakomicie odnalazła się w nowej rzeczywistości. Piotr Gliński wygryzł Mazurka z prowadzenia rozmów w RMF, a bracia Karnowscy kupili Radio Zet. Prowadzenie porannych rozmów zaproponowali na zmianę Tomaszowi Lisowi i Kindze Dudzie.

Ojciec panny Kingi nie jest już zresztą prezydentem, a stanowisko to zlikwidowano na rzecz Naczelnika Państwa, którym został marszałek Kuchciński. Pan Duda sprawdza się świetnie w sportach zimowych, był nawet wśród tej trójki, którą Kaczor wyrzucił z olimpijskich sanek. Aha, marszałkiem Sejmu został poseł Nitras. Doroczne spotkania marszałka Nitrasa z naczelnikiem Kuchcińskim transmitują wszystkie kanały telewizyjne, ze sportowymi włącznie, bo po kwadransie panowie zawsze przechodzą do rękoczynów. W sytuacji braku opozycji realnej próbowano na lidera łże-opozycji namaścić Mariusza Błaszczaka, ale ten rzucił politykę i został gwiazdą kabaretowego „Ucha Naczelnika".

Wszyscy żyją długo i szczęśliwie. Zgrzytem była tylko wiadomość, że Jurek Owsiak porzucił rodzinę i WOŚP, po czym zamieszkał na ostatnim piętrze K-Towers wraz z Krystyną Pawłowicz i matką. Matką Kurką. Dobranoc państwu.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Jarek – bo tak każe na siebie mówić – kolana ma jak młody bóg, zrzucił czterdzieści kilo (i to nie na przeciwników politycznych, tylko ot, tak zrzucił), wygląda lepiej niż Adam Hofman i odgrażał się, że zastąpi Krzysztofa Piątka, kiedy ten przechodził w zeszłym roku na emeryturę. Do Termaliki Nieciecza, z którą Piątek trzy razy z rzędu wygrał Ligę Mistrzów, Kaczyński jednak nie poszedł, ale na otarcie łez zdobył tytuł mistrza olimpijskiego w bobslejach. I to na olimpiadzie letniej. Tak, specjalnie dla niego szef MKOl Witold Bańka przeniósł bobsleje na lato, bo Jarek nie może się zaziębić. I pomyśleć, że Kaczafi w finale startował sam, bo z pozostałą trójką się pokłócił i wyrzucił wszystkich z sanek...

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki
Plus Minus
Jan Maciejewski: Granica milczenia
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Plus Minus
Upadek kraju cedrów