Wyobraźcie sobie państwo szanowni, że dla P.T. Publicystów oraz Koleżanek i Kolegów z Platformy (w skrócie KKP) szokiem była wyborcza klęska Platformy. Do połowy października byli pewni, że idą po zwycięstwo, naród przebudzić się musi, w końcu codziennie w gazecie, której nie jest wszystko jedno, i w jej radiokanale do boju zagrzewano i przekonywano, że upokorzony, ośmieszony nieprzyjaciel padnie lada chwila pod kolejnym sztychem redaktora śledczego Cz. No, ale nie padł. Zaiste, szok i niedowierzanie.
Natychmiast ruszyli byli KKP. Pierwsza była posłanka znana dotychczas głównie z pasji do hokeja oraz walki o wolną Polskę z pieśnią, konkretnie z pieśnią „Nie pucz, kiedy odjadę", na ustach. Pani Mucha ogłosiła, że Schetyna to balast, który ten wspaniały katamaran, jakim jest Platforma, zatrzymuje. Balastu pozbyć się trzeba, to ku zwycięstwom pomkniemy, a jakby co, to ja, Joanna, poprowadzić mogę. I tyle jej widzieli, ale sygnał został rzucony.
Szybko przy tym się okazało, że w zasadzie jeden tylko Schetyna wybory przegrał, na ten przykład we Wrocławiu. Oni co prawda też zwykle wciry dostali sromotne jak wspomniana pani poseł w Lublinie, no, ale oni to okręgi trudne mieli. Że co, że Kaczyński też u siebie przegrał, nie po raz pierwszy zresztą? Dobrze mu tak, a wy, Mazurek, nie zmieniajcie tematu.
A poza tym, imaginujcie sobie państwo, Schetyna charyzmy nie ma. A w lutym bywają przymrozki, że pozwolę się zrewanżować równą niespodzianką. No dobrze, faktom trudno zaprzeczać, Schetyna tłumów nie porywa, ale wiedziały gały, kogo na lidera wybierały. A porzucając krotochwile, to któż tę charyzmę we współczesnej polityce ma? Mateusz Morawiecki? Jarosław Gowin? Miałem nie kpić? Bardzo proszę, szukajmy lepszego, bardziej charyzmatycznego polityka w Platformie. Sławomir Nitras? OK, nie było pytania. Bogdan Zdrojewski? Sami się państwo śmieją. To może Borys Budka? Sympatyczny facet, ale czy przewodniczącym partii powinien być portret pamięciowy Gomułki?