- Zakazy informowania o czynnościach operacyjno-rozpoznawczych służb specjalnych znacząco utrudniają, a wręcz uniemożliwiają, kontrolę i ocenę prawidłowości ich zadań – tłumaczy Marian Banaś. Zarazem przyznaje, że działania służb pozostają praktycznie poza zewnętrzną kontrolą. Wskazuje też na niedoskonałość takiej kontroli sprawowanej przez sądy i prokuratury. Rzecznik wystąpi zatem do Sejmu, by zlecił NIK kontrolę służb.
Zbieranie przez służby specjalne informacji o obywatelach nie podlega realnej kontroli, a obywatele nie mają szansy dowiedzieć się, co i dlaczego zbiera o nich władza (nawet już po fakcie). W ocenie Rzecznika Praw Obywatelskich wymogi bezpieczeństwa państwa nie oznaczają, że zasady inwigilacji nie mają podlegać ograniczeniom wynikającym z konstytucyjnych praw i wolności.
Czytaj także: RPO żąda wyjaśnień ws. zakupu przez CBA systemu do inwigilacji
Rzecznik zgadza się z prezesem NIK, że obecne przepisy znacząco utrudniają mu kontrolę służb specjalnych, ale jej jednak nie uniemożliwiają. Skoro w Polsce nie ma (jak w innych państwach) niezależnego organu kontrolującego służby - którego powołanie RPO wiele razy postulował - to NIK jest tu jedyną instytucją.
Adam Bodnar zapowiada, że w związku z decyzją prezesa Izby, wystąpi do Sejmu w trybie art. 12 pkt. 3 ustawy o RPO z 15 lipca 1987 r. Stanowi on, że Rzecznik może m.in. "zwrócić się do Sejmu o zlecenie Najwyższej Izbie Kontroli przeprowadzenia kontroli dla zbadania określonej sprawy lub jej części".