W Nowej Rudzie lokal o powierzchni 40 mkw. w 2018 roku można było kupić za... 40 tys. zł – podaje firma urban.one. To mniej więcej tyle, ile kosztuje metr superluksusowych apartamentów w Warszawie. Tak tanie mieszkania są oczywiście położone w budynkach o niskim standardzie.
– To niejedyne tak wyceniane lokale. Jest ich w Polsce wiele – podkreśla Barbara Bugaj, analityk z urban.one. – Za ok. 40 tys. zł można znaleźć mieszkania m.in. w Polanicy-Zdroju, Dąbrowie Górniczej, Jeleniej Górze i innych mniejszych miastach i miasteczkach.
Nie tylko dla Polaków
Większość inwestorów skupia się na dużych miastach. IBS Fundacja Naukowa podaje, że 1 proc. właścicieli kontroluje 25 proc. stołecznych ofert na Airbnb. To możliwe?
Artur Kaźmierczak, partner współzarządzający Grupą Mzuri, mówi, że tak. – Rynki najmu krótkoterminowego i długoterminowego różnią się dość istotnie, ale statystyka dotycząca posiadaczy mieszkań z Warszawy wystawiających je na Airbnb mnie nie zaskakuje – mówi. – Mzuri zarządza ok. 4,3 tys. mieszkań należących do ok. 2 tys. właścicieli. Ok. 20 największych inwestorów (są wśród nich zarówno osoby prywatne, jak i instytucje, ale nie ma wielkich funduszy – red.) posiada niemal 800 lokali.
Część inwestorów coraz łaskawiej spogląda też na małe miejscowości, których nie omijają podwyżki cen nieruchomości. Anita Kudela, ekspert oddziału agencji Północ Nieruchomości w Bochni, zwraca uwagę, że ceny mieszkań w małych miastach rosły systematycznie od trzech lat. Podkreśla, że w 30-tysięcznej Bochni zainteresowanie zakupem lokali w celach zarówno mieszkaniowych, jak i inwestycyjnych jest bardzo duże. Na rynku wtórnym ceny mkw. mieszkań wahają się od 3 do 4,2 tys. zł, a na pierwotnym mkw. kosztuje 4,4–5 tys. zł.