Chenay przez telefon i za pośrednictwem internetu prowadzi konsultacje z pacjentami, z których część leczył przez dziesiątki lat. Po krótkiej kwarantannie wrócił również do cotygodniowych wizyt w domu spokojnej starości dla misjonarzy.

Lekarz musiał wstrzymać wizyty w swoim gabinecie w Chevilly-Larue, na przedmieściach Paryża, po tym jak dwaj pacjenci stali się agresywni, żądając od niego oddania masek ochronnych. Wkrótce potem, po wystąpieniu objawów zakażenia koronawirusem, poddał się dwutygodniowej kwarantannie.

Pochodzący z Angers w zachodniej Francji Chenay pracował jako spawacz, zanim został lekarzem, ostatecznie kwalifikując się jako radiolog. Jego syn, który również był lekarzem, jest obecnie na emeryturze.

98-latek mówi, że brak przygotowania Francji na globalną pandemię sprawił, że jest sfrustrowany. Nie może zrozumieć, jak zachodnia potęga może zmagać się z opieką nad chorymi. - Czuję się bezsilny. Nie ma odpowiedniego leczenia. Nie wiemy, kto jest chory, a kto nie. Nie możemy izolować pacjentów - powiedział.

Wielu jego pacjentów przekazało, że ma problem z dostaniem się do lekarza. W liczącym 19 tys. mieszkańców Chevilly-Larue przyjmuje ich trzech. - Lekarze nie chcą rejestrować nikogo nowego, są zalewani - mówi Chenay.