Od poddostawców konkurujących niskimi kosztami, przez etap zwiększania produktywności, skali i siły kapitałowej przedsiębiorstw oraz rozpychania się w łańcuchu wartości, do pozycji kreatorów i integratorów, w którym będziemy posiadali własne marki, produkty i usługi, istotnie zaznaczając swą obecność na rynkach międzynarodowych. Jest to droga od rozwoju zależnego i gospodarki obsługującej wyżej rozwinięte centrum do rozwoju podmiotowego opartego na potencjale kreatywnym, talentach i sile polskich firm oraz ekosystemach naukowo-gospodarczych. Nie da się jej jednak pokonać inaczej niż stopniowo, poprzez często niedostrzegany etap pośredni – wzrostu skali i produktywności.
Wypełnianie luk rynkowych
Po zmianie ustrojowej w 1989 r. nasz nowo powstały sektor przedsiębiorstw prywatnych koncentrował się głównie na wypełnianiu wewnętrznych luk rynkowych, jakie zostawiła po sobie gospodarka socjalistyczna. Duży polski rynek dawał komfort łatwego rozwoju, ale jednocześnie oddalał konfrontację ze światem i jego trudniejszymi wymaganiami. W tym czasie firmy zachodnie intensywnie wpisywały się w globalizację i zakorzeniały na rynkach „wschodzących". Nam pociąg z napisem „globalizacja" odjechał. Gdy krajowe zapotrzebowanie zostało już zasadniczo zaspokojone, ekspansja międzynarodowa polskich przedsiębiorstw stała się koniecznością, a jednocześnie dużym wyzwaniem. Również z tego względu, że za sprawą relatywnie niskich kosztów pracy i inwestycji zagranicznych nasza gospodarka wyspecjalizowała się w eksporcie prostych, niskomarżowych produktów i usług, głównie na rynek Unii Europejskiej. Cechą charakterystyczną tego etapu rozwoju była gloryfikacja maszyn i urządzeń, a niedocenianie pracowników, sposobu zarządzania i przede wszystkim rynku. Na park maszynowy pieniądze się zwykle znajdowały, lecz na kompetencje ludzi, analizy, marketing, budowanie relacji – już nie. Był to etap „Zoś Samoś" nieumiejących współpracować z otoczeniem i gromadzących potencjał produkcyjny, którego nie były w stanie wykorzystać.
Nabieranie masy
Dziś wkraczamy w drugi etap rozwoju, którego hasłami przewodnimi są: produktywność, większe marże, większe płace. Jak to osiągnąć?
Po pierwsze, poprzez procesy konsolidacyjne i zwiększanie skali działania i produkcji przedsiębiorstw. Po drugie, w drodze zmian w sferze organizacji i zarządzania. Odejścia od kultury folwarku. Wprowadzania bardziej demokratycznych kultur organizacyjnych i biznesowych, opanowania tzw. miękkich kompetencji, pozyskania nowych, bardziej podmiotowych współpracowników, wykształcenia się też bardziej profesjonalnej i otwartej grupy menedżerów. Po trzecie, poprzez otwarcie się na rynek i powolne zdobywanie na nim własnych przyczółków i przestrzeni. Przez budowanie własnej marki oraz kanałów dystrybucji. Ofensywa rynkowa – i w kraju, w grze z zagranicznymi sieciami, i za granicą – jest kluczowa. Z czempionów produkcji powinniśmy stać się czempionami marketingu i sprzedaży oraz gry rynkowej. Nie będzie to łatwe, bo wymusi na nas przezwyciężenie barier mentalno-kulturowych i wypełnienie luk kompetencyjnych. Pomocni mogą być tu polscy emigranci.
Wejście na tę ścieżkę rozwoju wymaga zmiany filozofii działania biznesu. Od nastawienia na maszyny i produkt do nastawienia na rynek i konsumenta. Trzeba będzie się nauczyć nowych kompetencji – np. rozumienia emocji klienta, konkurenta i pracownika. Potrzebować będziemy więcej otwartości oraz gotowości do zaufania i kolejnej współpracy. Nauczenia się logiki gry wielorazowej, w której nie chcemy kogoś jednorazowo przechytrzyć tylko razem uzyskać długofalowe korzyści. Również i przełykania goryczy wydawania pieniędzy na tak „ulotne" wartości, jak analizy rynkowe, reklamę i marketing czy pośredników rynkowych, bez których za granicą często nie sposób się poruszać. Charakterystyczną cechą tego etapu rozwoju są innowacje adaptacyjne, różne kapitałooszczędne ulepszenia tego, co wymyślili inni, wchodzenie z produktami niszowymi. Nie oznacza to jednak, że w sferze start-upów nie mogą się pojawiać przedsięwzięcia prawdziwie innowacyjne i adresowane od razu do rynku globalnego, czyli niejako przeskakujące ten etap. Nasz rozwój będzie więc w pewnym stopniu wielotorowy.