Wcześniej o zestrzeleniu nad Jemenem amerykańskiego bezzałogowca poinformowali rebelianci z szyickiego ruchu Huti. Według tego źródła, dron MQ-9 Reaper został zestrzelony na południowy wschód od pozostającej w rękach rebeliantów stolicy kraju, Sany.

Według pragnących zachować anonimowość rozmówców agencji Reuters, uzbrojony bezzałogowiec został zestrzelony we wtorek wieczorem. Jeden przedstawiciel USA stwierdził, że maszyna została trafiona rakietą ziemia-powietrze, wystrzeloną przez popieranych przez Iran Huti. Mężczyzna nie przedstawił dowodów potwierdzających jego słowa. Dodał, że choć strata bezzałogowca jest kosztowna, nie jest wydarzeniem bez precedensu i prawdopodobnie nie zmusi Stanów Zjednoczonych do zdecydowanej reakcji.

Drugi rozmówca agencji podkreślił, że jest zbyt wcześnie, by wskazać odpowiedzialnych za incydent.

Iran odrzuca oskarżenia USA, jakoby Teheran miał dostarczać wojskowe i finansowe wsparcie rebeliantom Huti. Zdaniem Iranu, za rosnący kryzys w regionie odpowiada Arabia Saudyjska.

Rzecznik rebeliantów Huti Yahya Saria powiedział, że rakieta, którą zestrzelono bezzałogowiec, nie pochodziła z zewnątrz. Rzecznik zapowiedział, że pocisk zostanie zaprezentowany na konferencji prasowej. - Naszego nieba nie wolno naruszać tak bezkarnie jak dawniej. Nadchodzące dni będą obfitować w niespodzianki - stwierdził.

Po obaleniu rządów Alego Abd Allaha Salaha Jemen pogrążony jest w chaosie. Wojna domowa, w której z Huti od 2015 r. walczy koalicja pod wodzą Arabii Saudyjskiej, pochłochęła tysiące ofiar. Celem koalicji jest przywrócenie do władzy prezydenta Abd ar-Raba Mansura al-Hadiego. Siły wierne al-Hadiemmu kontrolują południe Jemenu, siły Huti - zachód i północ kraju.