Z pomysłem pomocy syryjskim sierotom wystąpił prezydent Sopotu Jacek Karnowski, a jego petycję w tej sprawie podpisały tysiące osób. O zgodę zwrócił się do rządu. Ministerstwo spraw wewnętrznych argumentowało jednak, że nie ma takiej możliwości, a „podstawową kwestią przy ewakuacji ofiar wojny domowej w Syrii jest problem z ustaleniem ich tożsamości i wyeliminowania zagrożeń, które mogłyby mieć negatywny wpływ na bezpieczeństwo Polaków”.
Ponad 40 proc. ankietowanych uważa, że sprowadzenie do Polski sierot ze zniszczonego w wyniku wojny syryjskiego miasta Aleppo to dobry pomysł. Ponad 30 proc. jest przeciwnego zdania.
- Wraz ze wzrostem wieku rośnie odsetek badanych, którzy uważają, że sprowadzenie do Polski sierot ze zniszczonego Aleppo jest dobrym pomysłem – w najmłodszej grupie odsetek ten wynosi (29 proc.), podczas gdy w najstarszej – 51 proc. Częściej za tym, że to dobry pomysł, są badani o wykształceniu wyższym (46 proc.), o dochodach powyżej 5000 zł (57 proc.) oraz z miast od 200 do 499 tysięcy mieszkańców (50 proc.) - zwraca uwagę Piotr Zimolzak z agencji badawczej SW Research.
Janinę Ochojską z Polskiej Akcji Humanitarnej bardzo cieszy, że więcej osób odpowiedziało pozytywnie, pokazując w ten sposób swoją otwartość na potrzeby Syryjczyków i gotowość pomocy.
- Ja jednak rozbudowałabym tę odpowiedź: to dobry pomysł, jeśli przed zaproszeniem dzieci i ich opiekunów do Polski, sprawdzi się, że jest to dla nich najlepsze rozwiązanie. Bo punktem wyjścia powinny być potrzeby dzieci. Czyli leczenie w Polsce jak najbardziej tak, ale po uprzednim sprawdzeniu, że nie można tego samego zrobić np. w Turcji, gdzie dodatkowo dziecko będzie przebywać wśród rówieśników mówiących tym samym językiem i łatwiej mu będzie np. odzyskać kontakt z dalszą rodziną - tłumaczy w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Ochojska.