Wczoraj podczas zjazdu KOD wybrano nowego przewodniczącego stowarzyszenia. Został nim Krzysztof Łoziński. Mateusz Kijowski zrezygnował w ostatniej chwili. Swoją decyzję uzasadnił tym, że zarząd KOD przyjął sprawozdania finansowe - zdaniem Kijowskiego nieprawdziwe.
Wczoraj "Rzeczpospolita" opublikowała informację, że firma Kijowskiego nie wykonała usług, za które były szef Komitetu wystawił mu faktury.
Jan Hartman mówił wczoraj w PolsatNews, że Mateusz Kijowski liczył zapewne na to, iż co najmniej połowa uczestniczących w zjeździe członków KOD opowie się za jego kandydaturą. Tymczasem wybory na przewodniczącego zjazdu wykazały, że na Kijowskiego zagłosowało 38 osób.
- Tym samym dowiedział się tego, co wszyscy wiedzieli, że nie ma żadnych szans w starciu z Krzysztofem Łozińskim. W związku z tym się wycofał z wyborów, bo inaczej przeżyłby klęskę - stwierdził Hartman, który brał udział w zjeździe KOD.
Zdaniem filozofa dzięki zwycięstwu Łozińskiego władze Komitetu zostały "oczyszczone z ludzi Kijowskiego".