Rząd rzucił na stół 2,76 mld rubli (40 mln dol.) subsydiów. Premier Dmitrij Miedwiediew zapowiedział, że państwo pomoże tym biurom podróży, które preferują wypoczynek w Rosji. Według ministra kultury i turystyki Władimira Miedinskiego przekierowanie wypoczynku Rosjan z Egiptu i Turcji (dwa dotąd najchętniej wybierane kierunki) na ofertę krajową, da jednorazowy wzrost PKB o 700 mld rubli (9,4 mld dol.).
Miedwiediew podkreślił, że pomoc trafi nie tylko do firm, które pracują przede wszystkim na krajowym rynku, ale które do tych, które oferują nowe rodzaje wypoczynku - ekoturystykę, etnograficzne wyprawy, arktyczne czy szlakiem wojenno-historycznym. One właśnie w pierwszej kolejności skorzystają z subsydiów obliczonych w sumie na 2,76 mld rubli. - To maksymalna kwota pomocy. Została dokładnie wyliczona i już podzielona na regiony z uwzględnieniem sezonowego tam obłożenia turystycznego oraz optymalnej liczby gości, ktrą mogą przyjąć tamtejsze kurorty - dodał minister kultury.
Pieniądze mogą więc dostać firmy pracujące na terenie Stawropolskiego Kraju, Karaczewo-Kerkasji, Krasnodarskiego Kraju, Krymu, obwodu kaliningradzkiego, Primoria, Buriacji i Kamczatki. O subsydia mogą wystąpić też duzi operatorzy, którzy wysyłają do rosyjskich kurortów do 5 tys gości na jeden kurort. Władze obliczyły, że dzięki temu krajowy rynek usług turystycznych zwiększy się o co najmniej 5 mln ludzi.
W 2015 r rynek krajowy zyskał 8 proc. a zagraniczne wyjazdy spadły o 20 proc. Najbardziej przysłużyły się temu decyzje Kremla kasujące loty do Egiptu i czartery do Turcji i zakazujące organizowania wypoczynku grupowego w tych krajach. Na oba rynki przypadało 57 proc. rosyjskich wyjazdów (Turcja przyjęła w 2015 r 3,5 mln godzi, a Egipt 2,2 mln). Za oczekiwaniami Kremla nie idą oczekiwania Rosjan. Popyt na wypoczynek w kraju praktycznie się nie zwiększył, natomiast wzrosło zainteresowanie ZEA (+20 proc.), Tajlandią (10-15 proc.), Indiami i Wietnamem po 5 proc..
Eksperci i operatorzy zwracają uwagę, że nowe subsydia tylko zwiększą korupcję. Do tego jakość usług krajowych jest niska, a ceny niewspółmiernie wysokie do oferty. W maju przyznał to premier Rosji: