Po udanej poniedziałkowej sesji, podczas której WIG20 zyskał 1,85 proc. i znalazł się powyżej psychologicznego poziomu 2100 pkt, wtorkowe notowania przebiegały już w zdecydowanie spokojniejszej atmosferze. Nie oznacza to jednak, że emocji całkowicie zabrakło. Te się pojawiły szczególnie jeśli popatrzymy na rynek poprzez pryzmat niektórych spółek.
Sam WIG20 od początku sesji miał problem z obraniem kierunku. Sesję rozpoczął wzrostem rzędu 0,4 proc. co mogło jeszcze dawać nadzieję na kontynuację ruchu wzrostowego z poniedziałku. Optymizm ten szybko jednak wyparował i indeks największych spółek po godzinie od startu notowań znalazł się blisko poziomu zamknięcia z pierwszej sesji tygodnia. Mijały kolejne godziny handlu, a WIG20 praktycznie trwał w martwym punkcie. Chwilowe przewagi byków czy też niedźwiedzi były raczej symboliczne i nie mogły robić większego wrażenia na obserwatorach. Na usprawiedliwienie naszego parkietu dodajmy, że problem z obraniem kierunku mieli także inwestorzy na innych europejskich parkietach. Również tam byliśmy świadkami niewielkich zmian indeksów. Inna sprawa, że we wtorek próżno było szukać atrakcji makroekonomicznych, a i w temacie wojny handlowej, która potrafi rozpalić emocje inwestorów, panowała cisza.