Pierwsza część tygodnia na warszawskiej giełdzie upłynęła pod znakiem wzrostów. O ile do poniedziałkowych zwyżek można było mieć zastrzeżenia (ich wiarygodność podważały niskie obroty co było konsekwencją braku inwestorów ze Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, którzy mieli w poniedziałek wolne), tak już do wtorkowego ruchu ciężko się przyczepić. Było w nim wszystko. Rozpędzające się byki, przełamanie ważnego poziomu konsolidacji, duża aktywność inwestorów i wyraźnie umacniający się złoty.

Już początek dnia wskazywał, że czeka nas udana sesja. WIG20 zyskiwała w pierwszych minutach ponad 1 proc., dzięki czemu indeks znowu zbliżył się do poziomu górnego ograniczenia kilkutygodniowej konsolidacji. Pojawiła się więc nadzieja, że byki spróbują w końcu ją sforsować. I faktycznie z każdą godziną handlu popyt na akcje notowane w Warszawie był coraz większy. To co jednak wydarzyło się później przeszło chyba najśmielsze oczekiwania nawet największych optymistów.

Popyt przeprowadził prawdziwy szturm Sprzyjały temu wyraźne wzrosty na innych rynkach. W połowie notowań WIG20 zyskiwał ponad 2 proc., ale warszawskie byki ani myślały się zatrzymywać. Chciały powalczyć o prymat na europejskiej arenie. Trzeba przyznać, że wyszło im to wyśmienicie, ale stały za nimi również mocne argumenty. Od wyraźnych wzrostów zaczęła się również sesja na Wall Street. Wystarczyła bowiem chwila, aby indeks S&P500 znowu przebił okrągły poziom 3000 pkt. 

To sprawiło, że wzrosty na GPW na ostatniej prostej zmieniły się w szał zakupów. Pytaniem było już tylko jak duże będą wzrosty. WIG20 zyskał ostatecznie prawie 4 proc. co było jednym z najlepszych wyników na Starym Kontynencie. Najmocniej zyskały na wartości akcji CCC, które urosły o ponad 10 proc. Mocno prezentowały się również sektor bankowy. Santander Bank Polska oraz Alior Bank zyskały po 9 proc. Z kolei papiery PKO BP podrożały o ponad 6 proc. 

Indeks największych spółek zamknął dzień na poziomie 1709 pkt czyli najwyżej od marca, kiedy to pandemia koronawirusa uderzyła w rynek. Oznacza to także wybicie z trwającej około siedem tygodni konsolidacji. Na tym jednak nie koniec dobrych wiadomości. Obroty na rynku przekroczyły 1,3 mld zł co dodatkowo uwiarygadnia wtorkowe wzrosty. Dołączyć do tego należy również mocne umocnienie złotego. Nasza waluta we wtorek zyskiwała w stosunku do dolara nawet ponad 2 proc., zaś w relacji do euro około 1,5 proc. Tak duży ruch może sugerować, że to znowu kapitał zagraniczny spojrzał łaskawszym okiem na nasz rynek. Aż chce się powiedzieć: chwilo trwaj.