Reklama

Izabela Leśniewska: Sądy ignorują przemoc szkolną

Liczymy na współpracę z rodzicami, policją i sądami. Sami nie poradzimy sobie z agresją uczniów – mówi Izabela Leśniewska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 23 w Radomiu.

Aktualizacja: 19.05.2019 19:16 Publikacja: 19.05.2019 18:38

Izabela Leśniewska: Sądy ignorują przemoc szkolną

Foto: Adobe Stock

Kiedy w szkole dojdzie do tragicznych zdarzeń, pojawiają się głosy, że to efekt zaniedbań ze strony nauczycieli i dyrekcji. Co szkoła może zrobić?

Jeśli rodzice chcą z nami współpracować, możemy zrobić sporo – nie tylko rozmawiać, ale także na podstawie orzeczenia czy opinii z poradni wspólnie wypracować zasady postępowania z agresywnym dzieckiem i uspokoić sytuację.

Czytaj także: Nauczyciele i dyrektor szkoły odpowiedzą za śmierć ucznia

Dlatego dobrze, gdy w szkole jest psycholog.

Nie powiedziałabym, że jest on niezbędny. Oczywiście jest to moja perspektywa. Bardziej przydałby się psychoterapeuta, który by pracował z dzieckiem i jego rodziną. Do poradni są wielomiesięczne kolejki. Część dzieci nigdy do nich nie dotrze.

Reklama
Reklama

Rodzice chętnie współpracują?

To zależy. Często długo rodzice nie są w stanie zaakceptować faktu, że ich dziecko ma problem. Mieliśmy kiedyś siedmiolatka z atakami agresji. Długo namawialiśmy rodziców do poszukania pomocy specjalistów. Kiedy rodzina zaczęła korzystać z pomocy terapeuty, sytuacja się uspokoiła.

A jeśli rodzice się sprzeciwią?

Wtedy jest trudniej. W tle mogą być problemy, o których nie wiemy: rodzina dysfunkcyjna, nieinteresująca się dzieckiem lub przeciwnie – nadopiekuńcza. Wtedy zwracamy się do policji i pomocy społecznej, by przyjrzały się tej sytuacji. Jeśli to nie pomoże, a dziecko np. stanowi zagrożenie dla siebie i dla innych dzieci, kierujemy sprawę do sądu.

Jak ocenia pani współpracę z tymi instytucjami?

Z policją bardzo dobrze, z dzielnicowym jesteśmy w stałym kontakcie. Z sądem jest znacznie gorzej. Sprawy rozpatrywane są długo, a nasze opinie są ignorowane. W rezultacie uczeń, o którym wiemy, że może być potencjalnie niebezpieczny, nadal jest w szkole, a my nie mamy żadnych środków, by w momencie ataku mu w tym przeszkodzić. Według sądów to, co dzieje się w szkołach, zwykle określane jest jako niska społeczna szkodliwość czynów.

Reklama
Reklama

Możecie liczyć na wsparcie kuratorium oświaty?

Nie. Jeśli w szkole jest agresywne dziecko, rodzice piszą skargi do kuratorium. Przychodzi wówczas kontrola, ale wyłącznie po to, by sprawdzić nam dokumenty. Nikt nie próbuje nas wspomóc. Musimy radzić sobie sami i liczyć na to, że nie dojdzie do nieszczęścia.

Co według pani należałoby zmienić w szkole?

Należy wprowadzić takie regulacje prawne, które by zobowiązywały rodziców do współpracy ze szkołą. Jeśli diagnozujemy na poziomie szkoły, że dziecko wymaga wsparcia zewnętrznego, rodzic powinien podjąć działania i podać nam informację, która uzupełni naszą wiedzę, by lepiej organizować pracę. Jeśli wzywamy karetkę psychiatryczną, to chcemy wiedzieć, jakimi systemowymi działaniami zostanie objęty uczeń, jak mamy dalej z nim postępować. Jeśli szkoła jest odpowiedzialna za bezpieczeństwo, to powinno to być symetryczne z odpowiedzialnością i obowiązkami rodziców. I stwórzmy klimat do tego, by szkoła nie obawiała się korzystać z pomocy policji czy sądu i by traktowały one szkoły po partnersku. Sami z nieletnimi bandytami sobie nie poradzimy.

Rozmawiała Joanna Ćwiek

Prawo karne
Prokurator krajowy o śledztwach ws. Ziobry, Romanowskiego i dywersji
Konsumenci
Nowy wyrok TSUE ws. frankowiczów. „Powinien mieć znaczenie dla tysięcy spraw”
Nieruchomości
To już pewne: dziedziczenia nieruchomości z prostszymi formalnościami
Praca, Emerytury i renty
O tym zasiłku mało kto wie. Wypłaca go MOPS niezależnie od dochodu
Nieruchomości
Co ze słupami na prywatnych działkach po wyroku TK? Prawnik wyjaśnia
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama