O co najmniej o jedną trzecią mniej rosyjskich turystów wyjedzie za granicę świętować Nowy Rok, ocenia Rosturyzm (państwowa instytucja nadzorująca branżę turystyczną w Rosji). Powodem jest nie tylko kryzys (PKB w dół o 3,6 proc.), spadek realnych dochodów (o 10 proc.), słaby rubel czy decyzje Kremla ograniczające obywatelom odpoczynek w najbardziej dotąd ulubionych kurortach Egiptu czy Turcji. Także nowe ograniczenia rządowe utrudniają Rosjanom wyjazd za granicę.
Większość Rosjan posiada jedynie paszporty krajowe (odpowiednik dowodu osobistego). Do 2015 r pozwalało to na wyjazdy do postsowieckich krajów: Białorusi, Ukrainy, Kazachstanu, Tadżykistanu, Kirgistanu a także do separatystycznych gruzińskich enklaw - Abchazji i Osetii Południowej.
Od marca 2015 Rosjanie nie mogą już jeździć na dowody na Ukrainę, co zawdzięczają polityce swoich władz wobec sąsiada. Teraz niedostępne są dla nich też kurorty Egiptu i Turcji. A udział tych dwóch krajów wynosił aż 57 proc. w rynku wyjazdów organizowanych, podała gazeta RBK.
Jak podaje Stowarzyszenie Operatorów Turystycznych w Rosji, rocznie za granicę wyjeżdżać na pobyty zorganizowane 10 mln Rosjan z czego 5,7 mln do Turcji (3,5 mln) i Egiptu (2,2 mln).
Rosyjskie władze ograniczyły wyjazdy zagraniczne także poszczególnym grupom zawodowym: od lutego pracownicy policji, którzy chcą wypocząć za granicą muszą dostać na to pisemną zgodę swojego przełożonego. Do tego wyjechać mogą jedynie do 30 krajów (na liście nie ma m.in. USA ani żadnego z państw Unii!). Jesienią podobne ograniczenia wyjazdowe Kreml nałożył na rosyjskich celników, pracowników służb specjalnych (w tym FSB), prokuratury generalnej, ministerstwa obrony a nawet sędziów. Nie mogą wyjeżdżać do ponad setki krajów.