Decyzja zaskoczyła ok 160 tys. obywateli brytyjskich, którzy we Francji spędzali wakacje. Aby zdążyć do kraju przed świtem w sobotę ruszyli gremialnie do portów w Calais, Ostendzie i Dunkierce i skorzystać z promów, oblegali agencje chcąc kupić bilety lotnicze, szukali wolnych miejsc w pociągach kursujących pod kanałem, najbogatsi wynajmowali awionetki. Byli też i tacy, którzy przyjechali własnymi samochodami, camperami i odpoczywali na kempingach albo we własnych domach daleko od granicy swego kraju, więc podejmowali jedyną możliwą decyzję. Postanawiali dokończyć spokojnie urlop we Francji, zwłaszcza, że tam gdzie byli, nie groziło im zarażenie koronawirusem — wynikało z obszernego reportażu w głównym dzienniku kanału France 2.

Decyzja o ponownej kwarantannie zaszkodziła wszystkim spółkom giełdowym związanym z transportem i wypoczynkiem. Akcje biura podroży TUI straciły w piątek 9,9 proc., sesję zakończyły bessą o 3,84 proc., sieć hotelowa Accor zanotowała spadek o 4 proc. i -3,93 proc na koniec sesji, operator tunelu pod kanałem La Manche Getlink miał minus 4,7 i 2,3 proc., grupa lotnicza IAG — minus 7 i 4,82 proc., Air France-KLM — minus 6,9 i 5,2 proc., Ryanair — minus 5,2 i 3,2 proc., easyJet — minus 8,1 i 6,55 proc.

To nie koniec kłopotów tego sektora. Dzień wcześniej IATA stwierdziła w kolejnej prognozie, że wznawianie transportu lotniczego w Europie potrwa wolniej z powodu utrzymywania ograniczeń w podróżach oraz obaw, że dojdzie do drugiej fali zachorowań. W całym roku ruch podróżnych zmaleje o 60 proc. zagrażając 7 milionom miejsc pracy w lotnictwie i w turystyce — uważa. W czerwcu IATA zakładała spadek o 50 proc. i zagrożenie dla 6-7 mln miejsc pracy.