Nowe działania przewidują większą autonomię przedsiębiorstw państwowych. rolników i samorządów lokalnych oraz dolaryzację w części obrotu na rynku wewnętrznym — pisze Reuter.
Prezydent Miguel Diaz Canel oświadczył na początku lipca, że w związku z międzynarodowym kryzysem Kuba uruchomi reformy mające zwiększyć eksport, zmniejszyć import i pobudzić popyt wewnętrzny. Położył nacisk na „doskonalenie pracy w sektorze prywatnym, na bezpośredni cel rozszerzenia pracy na własne ryzyko (samozatrudnienie) i likwidację przeszkód administracyjnych".
Sektor prywatny, bez rolnictwa, składa się głównie z małych firm i spółdzielni, ich pracownicy, rzemieślnicy, taksówkarze i sklepikarze zaliczają się do grupy „cuentapropistas". Według oficjalnych danych, przed wybuchem pandemii było ich zarejestrowanych ok. 600 tysięcy, ale pandemia zmniejszyła to grono o ok. 40 proc. osób związanych z turystyką i transportem publicznym.
Władze usunęły już jedną przeszkodę temu sektorowi, dały prawo do importowania i eksportu, ale za pośrednictwem firm państwowych. — Chcemy wyrównać warunki wszystkim formom zarządzania -- powiedział w wystąpieniu telewizyjnym minister handlu zagranicznego, Rodrigo Malmierca. Ekonomiści w kraju i zagranicą twierdzą, że rząd obiecuje tę równość od 10 lat, a dopiero okaże się, czy obecne obietnice zostaną spełnione. Zadanie jest niewdzięczne, bo rząd przyznaje, że brakuje mu dewiz na zakup zagranicą żywności, paliw płynnych i innych artykułów powszechnego użytku. Kraj z monopolem na handel detaliczny i zagraniczny odczuwał brak dewiz jeszcze przed pandemią, która zamknęła wyspę dla turystów, zwiększyła braki żywności, leków i innych towarów, wywołując długie kolejki przed sklepami.
Od ponad 10 lat firmy prywatne musiały zaopatrywać się w państwowych punktach dystrybucji albo na wolnym rynku. W ubiegłym tygodniu uruchomiono w Hawanie pierwszy sklep hurtowy dla prywatnych lokali gastronomicznych „Mercabal". Ceny są o 20 proc niższe, ale oferta towarowa bardzo skromna. — Widziałem listę: kurczaki, piwo, cukier, sól, mąka, ryż, chyba są drożdże i kawa — powiedział Enrique Panabella, właściciel kafeterii, czekający z innymi w kolejce na podpisanie umowy i na zrobienie zakupów. — Ale wątpię, czy będzie taka oferta dla ludzi na rynku detalicznym — dodał.