Tego lata żegnamy się z tanim last minute

Możemy zapomnieć o urlopie za połowę ceny. Dobrych ofert po prostu już nie ma.

Aktualizacja: 19.07.2017 06:09 Publikacja: 18.07.2017 20:38

Foto: 123RF

Najtańsze wakacje dzisiaj to już nie te kupowane na ostatnią chwilę. Znacznie mniej zapłacimy, jeśli decyzję, dokąd i kiedy jedziemy na urlop, podejmiemy kilka miesięcy przed wylotem. Bardzo trudno dziś znaleźć tanią ofertę na wycieczkę zagraniczną z wyjazdem za kilka dni, czyli z bardzo popularnej w Polsce kategorii tzw. last minute. Zwłaszcza jeśli chcemy pojechać do hotelu wyższej kategorii i wybieramy opcję „wszystko w cenie".

Jeśli oferty w atrakcyjnych miejscach są w tej chwili w ogóle jeszcze dostępne, to zapłacimy za nie więcej niż o tej samej porze rok temu. I przynajmniej o połowę drożej, niż gdybyśmy zdecydowali się na taki sam wyjazd jeszcze jesienią 2016 r.

Drożej i gorzej

Tegoroczne lato w Polsce nie rozpieszcza pogodą, a urlop krajowy najczęściej wcale nie jest tańszy niż opcja „wszystko w cenie" (all inclusive), zwłaszcza jeśli spędzimy go w czterogwiazdkowym hotelu, a takie wybierają najczęściej Polacy. Dlatego bardzo podrożały oferty wyjazdów do Hiszpanii i Portugalii, wróciła Tunezja i Turcja, też z nie najniższymi cenami, a popytu na wyjazdy do Egiptu nie zdusił nawet ostatni atak nożownika w Hurghadzie.

Do niektórych hoteli, zwłaszcza takich, gdzie są aquaparki, ustawia się kolejka oczekujących. Tłoku nie rozładowało nawet pojawienie się nowych kierunków, takich jak np. Czarnogóra czy Albania.

W serwisie Travelplanet.pl gromadzącym oferty wszystkich najważniejszych polskich touroperatorów najtańsze propozycje tygodniowych wakacji w rejonie Morza Śródziemnego i Czarnego od 20 lipca do 20 sierpnia to wyloty do Grecji lub Maroka bez wyżywienia za 1200–1300 zł. Tymczasem w ofertach tańszych o 200–300 zł (a nawet więcej) do woli można było przebierać jeszcze wiosną.

Last minute w hotelu o trzygwiazdkowym standardzie, oddalonym o 2–3 kilometry od plaży, z wyżywieniem HB (śniadania i obiadokolacje, bez napojów) to koszt co najmniej 1600 zł (Maroko, Turcja, Tunezja, Czarnogóra). Cudem można trafić wyjazd do Bułgarii czy Grecji za 1800–1900 zł, ale są to pojedyncze przypadki. Łatwiej jest o last minute w standardzie 2–3*, ale przeceny też nie są tak wielkie jak w poprzednich sezonach, gdy na wakacje można było polecieć na ostatnią chwilę naprawdę za pół ceny.

Atrakcyjna „pierwsza minuta"

W tej sytuacji coraz bardziej atrakcyjna staje się oferta first minute, którą biura podróży promują od kilku lat, a rynek powoli się do niej przekonuje. Tendencję do wczesnego rezerwowania wakacji pokazują analizy Travelplanet.pl, zawarte w Raportach Podróżnika. W 2006 roku robiło tak tylko 15 proc. klientów biur podróży, w 2016 już ponad 25 proc. W tym roku impuls był jednak na tyle duży, że powinien paść kolejny rekord wczesnych rezerwacji, czyli umów zawieranych jesienią 2017 na wyjazd latem 2018. Co więcej – ta tendencja powinna mocno rzutować na zachowania turystów, którzy last minute będą traktować rzeczywiście jako zakup na ostatnią chwilę, polowanie na okazję, ale tylko w przypadku, gdy kierunek wakacyjnego wyjazdu nie jest do końca sprecyzowany.

– Skorzystanie z oferty first minute nie wiąże się z wysokim ryzykiem – tłumaczy Małgorzata Stańczyk z warszawskiego biura wyszukiwarki ofert My Travel. – Nie tylko jest taniej, ale i touroperatorzy są wyrozumiali. Można na przykład bez problemów zmienić termin wyjazdu, osobę, która miała wyjechać, a nie może. Do tego jest jeszcze gwarancja najniższej ceny – dodaje.

Czyli mamy pewność, że nawet gdyby złoty się osłabił, cena pozostaje bez zmian. Przy tym najczęściej przy podpisywaniu umowy wpłaca się, zależnie od biura, kilkaset złotych, najczęściej 500. Po miesiącu dopłacamy ok. 30 proc. ceny wycieczki, a resztę na 35 dni przed wyjazdem. Takie rozłożenie płatności jest bardziej przyjazne dla kieszeni, niż w przypadku last minute, gdzie całość trzeba zapłacić od razu. Rosnąca skłonność do kupowania wakacji w systemie first minute to dla touroperatorów większa elastyczność rezerwowania miejsc w hotelach i samolotach, a tym samym możliwość uzyskania korzystniejszych cen. W warunkach konkurencji oznacza to, że przyszłoroczne oferty wakacyjne powinny mieć bardzo dobre ceny dla turystów.

Opinia

Radosław Damasiewicz, dyrektor marketingu i e-commerce Travelplanet.pl

Od początku roku rezerwacje wakacji utrzymują się na poziomie 50–60 proc. wyższym niż w analogicznych przedziałach czasowych w ubiegłym roku. Ze statystyk Travelplanet.pl z początku lipca wynika, że na wakacje z biurami podróży w lipcu i sierpniu wyjedzie o 50 proc. turystów więcej. Ten boom to m.in. efekt istnienia Turystycznego Funduszu Gwarancyjnego i przeświadczenia, że wpłacane pieniądze, nawet na kilka miesięcy przed wylotem, są bezpieczne. Ale jest i druga strona medalu. To wyprzedanie oferty, zwłaszcza w segmencie najbardziej preferowanym przez turystów: wylot nad Morze Śródziemne lub Czarne, do hotelu co najmniej 4* z wyżywieniem AI lub HB. Tu trudno znaleźć atrakcyjne przeceny.

Najtańsze wakacje dzisiaj to już nie te kupowane na ostatnią chwilę. Znacznie mniej zapłacimy, jeśli decyzję, dokąd i kiedy jedziemy na urlop, podejmiemy kilka miesięcy przed wylotem. Bardzo trudno dziś znaleźć tanią ofertę na wycieczkę zagraniczną z wyjazdem za kilka dni, czyli z bardzo popularnej w Polsce kategorii tzw. last minute. Zwłaszcza jeśli chcemy pojechać do hotelu wyższej kategorii i wybieramy opcję „wszystko w cenie".

Jeśli oferty w atrakcyjnych miejscach są w tej chwili w ogóle jeszcze dostępne, to zapłacimy za nie więcej niż o tej samej porze rok temu. I przynajmniej o połowę drożej, niż gdybyśmy zdecydowali się na taki sam wyjazd jeszcze jesienią 2016 r.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Biznes
Naprawa samolotu podczas lotu
Materiał partnera
Przed nami jubileusz 10 lat w Polsce
Materiał partnera
Cyfrowe wyzwania w edukacji
Biznes
Rewolucyjny lek na odchudzenie Ozempic może być tańszy i kosztować nawet 20 zł
Biznes
Igor Lewenberg, właściciel Makrochemu: Niesłusznie objęto nas sankcjami