– Obserwowane w całym kraju podwyżki opłat za gospodarowanie odpadami wynikają ze wzrostu ilości odpadów odbieranych od mieszkańców, braku rynków zbytu na surowce wtórne pozyskiwane z selektywnej zbiórki i pozyskiwane w instalacjach, a przede wszystkim z przerzucenia kosztów gospodarki odpadami jedynie na mieszkańców, poprzez zwolnienie z odpowiedzialności finansowej producentów opakowań i produktów w opakowaniach – wylicza Tomasz Uciński, prezes Krajowej Izby Gospodarki Odpadami.
Uszczelnić system
W Olsztynie śmieci podrożały od kwietnia. Zmienił się też sposób naliczania opłaty. Władze miasta tłumaczą to koniecznością uszczelnienia systemu. – Chcemy, by mieszkańcy, którzy dziś świadomie nie płacą za odpady pochodzące z nieruchomości, będącej ich własnością, solidarnie dokładali się do tego systemu – tłumaczy Piotr Grzymowicz, prezydent Olsztyna.
Podobnie jest w Łodzi, gdzie zmiana systemu opłat – zależnych od zużycia wody – wejdzie w życie od lipca (dotyczy to tylko budynków wielorodzinnych). Będzie wynosiła 9,6 zł za każdy metr sześcienny. – System „od osoby" pozwala na nieuczciwość. W 2016 r. według deklaracji składanych przez mieszkańców było 675 tys. łodzian i tyle płaciło za śmieci. W 2020 r. w systemie było już tylko 615 tys. osób, ale ilość produkowanych śmieci wcale nie zmalała, co jest dowodem, że nie wszyscy płacą – zauważa Monika Pawlak z łódzkiego magistratu.
W wielu innych miastach opłaty za śmieci wzrosły już wcześniej. W Krakowie stawka za wywóz odpadów segregowanych od listopada ub.r. wynosi 23 zł od osoby (za niesegregowane dwa razy więcej). W Poznaniu opłaty wzrosły od stycznia – mieszkańcy płacą 25 zł od osoby w zabudowie wielorodzinnej i 28 zł od osoby w jednorodzinnej.