Likud, partia, której szefem jest Benjamin Netanjahu, premier Izraela, wgrała pełen spis izraelskich wyborców do swojej aplikacji Elector app. Aplikacja, do której instalowania Likud zachęca swoich zwolenników, służy do komunikacji z nimi i zarządzania procesem wyborczym w kampanii. Coś jednak poszło nie tak i dane 6 453 254 obywateli Izraela wyciekły. Dane te nie obejmują tylko imienia, nazwiska i informacji o prawie do głosu – według dziennika „Haaretz” Likud dopuścił do wycieku danych obejmujących także numery dowodów tożsamości, adresów, płci, numerów telefonów oraz dodatkowych danych osobistych.
Wyciek danych spowodowany był błędem w aplikacji, który umożliwił każdemu do łatwego ściągnięcia całego spisu wyborców. O tym, że jest taki problem dziennikarze dowiedzieli się od anonimowego informatora, który wskazał precyzyjnie, że wystarczy na stronie aplikacji skorzystać z opcji „pokaż źródło strony”, gdzie widoczne były wszystkie nazwy użytkowników i hasła administratorów systemu.
Do instalowania aplikacji wzywał zwolenników Likudu sam Benjamin Netanjahu. Dzięki niej, zwolennicy partii premiera mogą otrzymywać informacje o wydarzeniach w kampanii czy znaleźć najbliższy lokal wyborczy.
Przed instalowaniem aplikacji specjaliści ostrzegali zanim jeszcze doszło do wycieku. Według „Haaretz” do izraelskiego odpowiednika Urzędu Ochrony Danych Osobowych trafił raport o problemach od instytucji odpowiedzialnej za cyberbezpieczeństwo. Eksperci domagali się nawet od Centralnego Komitetu Wyborczego (odpowiednik PKW), by zakazała tymczasowo używania Elector app.
Dla Likudu wyciek danych tego typu to nie pierwszyzna. Partia była zamieszana w skandale związane z cyberbezpieczeństwem już wcześniej – z baz danych Likudu wyciekły swego czasu dane jego członków, system informatyczny partii był zhakowany do tego stopnia, że każdy mógł dokonywać w nim zmian. Tym razem jednak wyciekły dane wszystkich uprawnionych do głosowania Izraelczyków.