Trudno znaleźć osobę interesującą się sportem, która w ostatnich tygodniach nie słyszała o Wiśle Kraków i potencjale, jaki drzemie w społecznościach kibiców. Wisła za pośrednictwem platformy crowdfundingowej sprzedała akcje ponad 9 tys. osobom. Dzięki podwyższeniu kapitału o 5 proc. klub zdobył 4 mln zł brutto i utrzymał się w najwyższej klasie rozgrywkowej.
– Model spółek emitujących publicznie akcje ma szanse stać się nową polską szkołą finansowania sportu. Widzę w tym bardzo duży potencjał. Można oczywiście zwiększyć kapitał o więcej niż 4 mln zł, ale wiąże się to z koniecznością sporządzenia prospektu emisyjnego i zatwierdzenia go przez KNF. Nie zmienia to naszej gotowości do realizacji takich projektów. Marzę o tym, aby powstał indeks giełdowy skupiający spółki sportowe – mówi nam Arkadiusz Regiec, prezes platformy Beesfund, za pośrednictwem której swoje akcje sprzedawała Wisła.
Czy inne kluby piłkarskie zdecydują się pozyskać kapitał na rynku publicznym, emitując akcje i docelowo wejść wchodząc NewConnect albo GPW? – Tego typu rozwiązania zależą tylko i wyłącznie od właścicieli klubów. W Wiśle Kraków właścicielem klubu jest Stowarzyszenie Wisła Kraków i podjęło ono decyzję, żeby część udziałów oddać kibicom. Nie ma prawnych przeszkód do przyjęcia takich rozwiązań przez inne kluby. Jeśli okaże się, że taki model wyjścia do kibiców, czyli sprzedaż im akcji, się sprawdzi to myślę, że możemy spodziewać się podjęcia podobnych działań przez inne kluby sportowe – przewiduje Marcin Stefański, dyrektor operacyjny Ekstraklasy.
Kilka lat temu to Legia i Lech były wymieniane jako te kluby, które jako pierwsze mogą sprzedać akcje na rynku publicznym i trafić na giełdę. – Moim zdaniem jest na to jeszcze za wcześnie i na pewno nie jest to droga dla wszystkich. Pozyskane środki nie zmieniłyby znacząco sytuacji finansowej i sportowej drużyn. Jednorazowy zastrzyk w postaci kilku czy kilkunastu milionów złotych może pomóc rozwiązać chwilowy problem albo sfinansować konkretną inwestycję. Taka inicjatywa nie zmieni znacząco poziomu sportowego klubu, szczególnie w krótkim terminie – mówi „Parkietowi” Dariusz Mioduski, prezes i właściciel Legii Warszawa.
Mioduski podkreśla, że potrzebne jest podniesienie wartości klubów poprzez poprawę jakości organizacyjnej i dywersyfikację przychodów. To jego zdaniem pozwala ograniczyć uzależnienie stabilności budżetowej od wyników sportowych. – Istotny wzrost praw medialnych, które stanowią główne źródło przychodu dla wielu klubów, sprawia, że rośnie atrakcyjność dla sponsorów. Problemem pozostaje wycena rzeczywistej wartości, która w przypadku tak nietypowych i skomplikowanych podmiotów jak kluby piłkarskie, jest trudna do oszacowania – mówi właściciel Legii Warszawa.