Władze Chin postanowiły wprowadzić regulacje, które będą zapobiegać dziwnym lub długim (oraz dziwnym i długim) nazwom firm. Odpowiedzialne za handel i przemysł ministerstwo wypuściło całą listę wskazówek dotyczących tego, jakie nazwy firm będą od teraz zakazane. Pozornie ruch chińskich władz związany jest z nazwami firm (w wolnym tłumaczeniu) takimi jak „Cały Pekin pod kciukiem mojej żony spółka z o.o.” czy „Jest grupa młodych marzycieli, którzy wierzą, że mogą czynić cuda pod kierunkiem wujka Niu – technologie internetowe spółka z o.o.”. Ta ostatnia nazwa, firmy produkującej prezerwatywy, zrobiła nawet wielką karierę w mediach społecznościowych.

Jednak na liście zabronionych sposobów nazywania firm znalazły się też odniesienia do religii (szczególnie chrześcijaństwa i islamu) czy terminy wrażliwe politycznie. Chińczycy nie będą mogli też zawierać w nazwie firmy takiego skrótu jak 9/11 i innych zakamuflowanych pochwał terroryzmu. Do tego zakazano też firmom nazw sugerujących, że są „narodowe” lub „najlepsze”. Mająca więc ukrócić nadmiernie udziwnione nazwy regulacja to tylko element szerszej strategii chińskiego rządu. CNBC sugeruje, że to dalszy ciąg zaostrzania przepisów i jest powiązane z zamykaniem firm udostępniających VPN internautom zainteresowanym omijaniem cyfrowej „Wielkiej Zapory” ograniczającej Chińczykom dostęp do nieocenzurowanych informacji.

W marcu 2016 roku jeden z chińskich ministrów ostro skrytykował chińskich deweloperów za nazwy osiedli takie jak „Venice Garden” czy „Merlin Champagne Town”. Powodem krytyki były nazbyt zachodnio brzmiące nazwy, podczas gdy zdaniem chińskich władz, nazwy osiedli powinny promować chińskie dziedzictwo.